Szkolny układ?
3 grudnia 2010
- Warunki w szkolnej świetlicy wołają o pomstę do nieba, gdy tymczasem obok szkoły powstała prywatna świetlica, bardzo reklamowana w naszej szkole...
W Szkole Podstawowej nr 52 przy ul. Samarytanka 11/13 są dwie świetlice. Jedna znajduje się na piętrze i przebywają w niej dzieci głównie z zerówki i pierwszych klas. Druga świetlica dla starszych uczniów od niedawna mieści się w piwnicy. - W niej warunki są potworne - alarmują rodzice. - Jest tu duszno, brak naturalnego światła. Bywa, że prawie setka maluchów siedzi ściubiona na dywanie. Jak w takim tłoku bawić się czy odrabiać lekcje? - zastanawiają się.
Podejrzenia rodziców
W tym roku szkolnym kilkadziesiąt metrów od szkoły rozpoczęła działalność pry-watna świetlica, bardzo reklamowana wśród uczniów. - Chodzili po klasach, wszę-dzie było pełno ulotek, na każdym kroku było głośno o nowej świetlicy - mówi jed-na z matek. W pewnym momencie rodzice zauważyli, że nowa placówka jest pro-wadzona przez współpracującego ze szkołą nauczyciela tańca, i że pracuje u niego szkolna świetliczanka. Wtedy pojawiły się podejrzenia co do uczciwości właścicieli świetlicy i bezstronności pani dyrektor. - Wygląda na to, że szkolną świetlicę spec-jalnie umieścili w piwnicy, żeby zarabiać... Czy to nie dziwne? - zastanawiają się rodzice.Układ? To absurd!
Dyrektorka szkoły przyznaje, że w szkole są trudne warunki lokalowe, ale pozosta-łe zarzuty natychmiast odpiera. - Nie ma żadnego układu między mną a właści-cielami prywatnej świetlicy. Nikogo osobiście też nie zachęcałam do korzystania z tej świetlicy - broni się Anna Retman, dyrektorka szkoły. - Zgodziłam się na re-klamowanie jej, bo po pierwsze pomyślałam, że taka świetlica to dobry pomysł, a po drugie, wiele innych firm związanych z edukacją, reklamuje się u nas - mówi Anna Retman. Zapytaliśmy, czy w jej ocenie jest to dopuszczalne, żeby pracownik świetlicy pracował również w konkurencyjnej placówce. - Poza godzinami pracy na-uczyciel może pracować gdzie chce - kwituje dyrektorka.Świetlica szyta na miarę?
Podejrzeniami rodziców zszokowany jest także właściciel świetlicy. - Prowadzę szkołę tańca w kilku szkołach na Targówku. Reklamuję się w wielu miejscach, bo to jest przecież prywatna placówka. W nowym lokalu mieliśmy sporo wolnego miej-sca, więc wpadłem na pomysł, żeby zrobić świetlicę. Wiedziałem, że ta szkolna jest przepełniona. Z naszej mogą korzystać także dzieci z innych szkół - tłumaczy Bartosz Stańczyk. W sprawie zatrudnienia u siebie pani świetliczanki właściciel nie widzi nic zdrożnego. - Znam ją, więc nic dziwnego że to właśnie ją poprosiłem o pomoc - dodaje Stańczyk.Rodziców to nie przekonuje.
- Uważam, że taka sytuacja jest co najmniej podejrzana i może budzić nasze wątpliwości - ripostuje jedna z matek.
Marzena Zemlich