REKLAMA

Bielany

środowisko »

 

Sześćset samochodów, sześćset spamów

  28 kwietnia 2006

Nasza redakcyjna skrzynka mailowa codziennie "atakowana" jest setkami niechcianych przesyłek. Jednak to, co przeżyliśmy tuż przed świętami, nie zdarzyło się już dawno. Co kilka sekund mail tej samej treści, od kilkuset mieszkańców Bielan.

REKLAMA

Taka forma interesowania mediów swoimi problemami chyba nie jest ani najbar-dziej elegancka, ani najbardziej skuteczna. Pierwsza, spontaniczna reakcja dzien-nikarza, któremu utrudnia się normalną pracę jest taka, że "za karę" temat zos-tanie odłożony "na przyszłość".

Następnym razem, drodzy mieszkańcy Bielan, nie rozsyłajcie spamu. Wystar-czy e-mail od jednej osoby, jedna rozmowa telefoniczna, jeden list. Jeżeli temat jest interesujący, dziennikarze "wezmą go na tapetę". Jeśli nie - nic na to nie poradzicie nawet tysiącami e-maili tej samej treści.

Chodziło o ulicę Dewajtis - temat wałkowany od kilku lat przez stołeczną prasę, także w "Echu" poruszaliśmy go wielokrotnie. Mieszkańcy chcą całkowitego zakazu wjazdu do lasku bielańskiego.

- Piesi i rowerzyści nie mogą się normalnie poruszać po ulicy, która jest deptakiem spacerowym dla mieszkańców Bielan - pisze w liście do "Echa" jeden z mieszkańców. - Walczymy o to, aby wierni przyjeżdżający na niedzielne msze nie pozostawiali sześciuset samochodów wzdłuż ulicy Dewajtis. Straż i policja udają bezradność, mimo że prawo zakazuje zjeżdżania z drogi w rezerwacie, a wiele samochodów staje na leśnym trawniku, tuż pod tablicą "rezerwat przyrody". Nie podejmują też żadnych działań prewencyjnych, choć ich potrzeba była przecież oczywista.

Mieszkańcy wielokrotnie prosili księdza o zaapelowanie do wiernych, by zrezygnowali z samochodu. Prosiła go o to także straż miejska. Niestety bez efektu. - Dlaczego ksiądz zupełnie pomija wpływ parafian na rezerwat? - pytają protestujący mieszkańcy. - Dlaczego nie skorzystał z zaproszenia na żadne ze spotkań poświęconych tym problemom? Dlaczego ustawa o ochronie przyrody nie obowiązuje na Bielanach?

- Któregoś dnia w "Kurierze Warszawskim" padły słowa "W wyjątkowy sposób przeżywali dzisiejszy dzień mieszkańcy Bielan". Jest w tym racja - wyjątkowo przeżywałem bezsilny gniew na przyjezdnych, którzy niszczą nasz las przy milczeniu Kościoła i zupełnej bierności władz - opowiada jeden z protestujących mieszkańców.

Po raz pierwszy sprawa ulicy Dewajtis została opisana na łamach "Naszych Bielan" dwa i pół roku temu. Od tego czasu ruch samochodów nie tylko nie zmalał, ale stale rośnie. Zwłaszcza w niedziele można obserwować kilkusetmetrowe kawalkady pojazdów, a trawniki wzdłuż ul. Dewajtis zamieniają się w parking. Zdaniem mieszkańców służby porządkowe nie reagują, mimo że u wlotu ulicy stoi znak zakazu ruchu.

Sprawa ciągnie się jak większość tego typu spraw w Warszawie. Odsyłanie od Annasza do Kajfasza, niemoc kompetencyjna urzędników, brak pełnomocnictw do podejmowania decyzji i wreszcie strach przed odpowiedzialnością to tylko kilka z powodów braku skutecznych rozstrzygnięć.

Ostatnia akcja przyniosła jednak efekt. Postawiono znak zakazu zatrzymy-wania. Może okaże się skuteczniejszy niż zakaz ruchu. Wiele zależy od działań straży miejskiej i policji.

oko

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024