Stłuczka z Uberem. Doszło do rękoczynów
12 listopada 2019
Zwykła kolizja drogowa przekształciła się w olbrzymią awanturę kierowców. Potrzebna była interwencja policji.
- Dwóch moich pracowników na skrzyżowaniu Wysockiego i Bazyliańskiej uczestniczyło w kolizji drogowej z Uberem. Kierowca był z Gruzji. Od razu wezwaliśmy policję, bo wiadomo jak to jest z odszkodowaniami z ludźmi zza wschodniej granicy - dzisiaj są, jutro ich nie ma. Gdy mój kierowca nie zgodził się na zadośćuczynienie w wysokości 100 zł, Gruzin wezwał czterech swoich rodaków, którzy siłą chcieli wymusić przyjęcie banknotu 100 zł. Gdy przyjechałem na miejsce zobaczyłem Gruzinów kopiących mojego kierowcę. Podczas gdy z drugim pracownikiem odciągaliśmy kopiących, przyjechała policja. W międzyczasie napastnicy straszyli nas, że spalą nam firmę. Panowie policjanci oznajmili nam, że zjedziemy na dołek razem z Gruzinami, bo takie są procedury przy bójkach. Mój pobity kierowca wymiotował na oczach policjantów. Gruzini zostali puszczeni do domu, bo nie było podstaw do zatrzymania - pisze w internecie pan Krzysztof.
Policja sytuację widzi nieco inaczej. - Policjanci z Targówka interweniowali pod adresem Bazyliańska 4 w celu udzielenia asysty patrolowi Wydziału Ruchu Drogowego, który wykonywał czynności w związku z kolizją drogową. Podczas interwencji funkcjonariusze ustalili, że pomiędzy grupą osób doszło do kłótni. Policjanci wylegitymowali łącznie osiem osób, jednej z nich zapewnili pomoc medyczną - mówi podkomisarz Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji. - Wszystkich uczestników interwencji poinformowali o przysługujących im prawach, w tym do złożenia zawiadomienia. Do chwili obecnej żaden z uczestników tej interwencji nie złożył takiego zawiadomienia na policji - dodała.
(mk)