Stadion Polfy dla deweloperów?
24 kwietnia 2009
Na kilkanaście milionów Polfa Tarchomin wyceniła wartość działki, na której znajduje się stadion, z którego od lat korzystają zespoły młodzieżowe i ligowe.
W maju piłkarze otrzymają nowe pełnowymiarowe boisko przy ul. Picassa, tymczasem boisku przy Polfie grozi likwidacja. W efekcie wieloletnich zaniedbań gminy, dzielnicy i miasta, ciągnących się latami spraw związanych z regulacją grun-tów, na których położony jest stadion - nie udało się doprowadzić do komunalizacji tego boiska, a dziś ratująca się przed bankructwem Polfa chce sprzedać działkę za co najmniej 12 milionów. Taką kwotę wymienia burmistrz Jacek Kaznowski, choć przedstawiciele Polfy twierdzą, że nie ma jeszcze ostatecznej wyceny.
Wkrótce mają być ogłoszone przetargi na nieruchomości należące do fabryki leków. Dzięki ich sprzedaży zakład ma uniknąć plajty.
- Przyjęty plan restrukturyzacji majątkowej zakłada sprzedaż kilku nierucho-mości. Trwają prace nad ich wyceną i uzyskaniem zgód korporacyjnych na ich zby-cie - powiedział "Echu" Stanisław Jakubowski, prezes Polfy.
Prawdopodobieństwo, że miasto znajdzie 12 milionów i odkupi boisko jest blis-kie zeru. Raczej trafi ono w ręce dewelopera, który zbuduje tu osiedle.
Teren, na którym jest boisko nie ma planu zagospodarowania. Także studium nie powstrzyma budowy osiedla, bo jest w nim zapis, że to strefa mieszkaniowa.
Białołęccy sportowcy od lat walczyli o przejęcie stadionu Polfy przez gminę, a potem przez miasto. Nie udało się, bo fabryka przez lata miała nieuregulowane sprawy własności. Nikt też nie podjął decyzji, aby kupić stadion z roszczeniami i wypłacić odszkodowania właścicielom. Tymczasem zarząd fabryki leków prawdopo-dobnie uzyska wkrótce zasiedzenie wąskiego paska pod boiskiem, jedynej dziś przeszkody, by Polfa stała się w stu procentach właścicielem całej działki.
- Dzielnica podjęła próbę negocjacji z Polfą. Ta jednak chce za stadion 12 mln zł, których miasto na pewno nie da Białołęce. Zarząd fabryki zaś nie ma wyjścia. Jeśli nie sprzeda nieruchomości, to nie spłaci kredytów, a wówczas banki wystąpią do sądu o ogłoszenie upadłości fabryki - twierdzi burmistrz Jacek Kaznowski i bez-radnie rozkłada ręce.
- Nieuregulowanie tej własności to ewidentna wina miasta, jak w wielu tysią-cach innych podobnych przypadków - mówi anonimowo jeden z urzędników zajmu-jący się nieruchomościami. - I napiszcie jeszcze, że wnerwia mnie zwalanie wszystkiego na nieudolność prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bo także obecnie zo-stały zatrudnione setki "pierdzistołków", a w naszym wydziale nie wiemy w co ręce włożyć. Potrzebujemy fachowców, których urząd miasta nie zatrudnia. Od dawna nie odpowiada się na pisma mieszkańców, sprawy ciągną się latami, a jak już się z jakąś uporamy, to przygotowane do podpisu pisma leżą na biurkach naszych sze-fów miesiącami. Obecnie dotykamy się wyłącznie do tych spraw, w których prze-ciwko urzędowi miasta toczą się sprawy sądowe - podsumowuje urzędnik.
Czy da się uratować boisko? Nieoficjalnie słychać, że Polfa ma nóż na gardle, bo banki naciskają na bardzo szybką spłatę kredytów.
- Nie jest to prawda - mówi prezes Stanisław Jakubowski.
- Obecnie trwa standardowa procedura odnowienia linii kredytowych i stosowne wnioski zostały złożone w banku. Oczekujemy na oficjalną odpowiedź, ale zarząd jest zapewniany o woli kontynuacji współpracy w zakresie dalszego kredytowania spółki. Wyniki finansowe pierwszego kwartału 2009 r., szczególnie w odniesieniu do wyników analogicznego okresu roku ubiegłego, pokazujące zysk netto, wykluczają zagrożenie upadłością spółki. W związku z tym zarząd nie rozważa ewentualnego ogłoszenia upadłości - podsumowuje prezes Polfy.
A skoro tak, to może jest jeszcze czas na zaplanowanie w budżecie miasta na 2010 rok kwoty potrzebnej na odkupienie boiska i jego modernizacji? Białołęka chciała ratować stadion zgłaszając go jako obiekt treningowy na Euro 2012. Nie udało się. Czy uda się uchronić boisko przed deweloperami? To pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi.
bk, oko, bw