Spory na wale. "Wariaci nie liczą się ze spacerowiczami"
18 lipca 2018
Czyżby budowa na koronie wału wiślanego "chodnika" była błędem? Wielu mieszkańców Tarchomina ma takie wątpliwości, patrząc na zachowania niektórych rowerzystów.
Wzdłuż rezerwatu przyrody Ławice Kiełpińskie, wzdłuż lasów, łąk i pól, z widokiem na osiedla, zabytki Tarchomina i port Żerański - spacer albo jazda rowerem po białołęckim wale to sama przyjemność. Patrząc na dzikie brzegi Wisły, słuchając śpiewu ptaków albo odgłosów pracy bobrów i dzięciołów, nie sposób nie docenić walorów mazowieckiej przyrody. Podziw rośnie, gdy uświadamiamy sobie, że jesteśmy kilka kilometrów od centrum Warszawy.
Na wycieczce wzdłuż białołęckiej Wisły każdy znajdzie coś dla siebie: jest przyroda, jest rzut oka na gotycki kościół i klasycystyczną oficynę na terenie seminarium, jest wreszcie krajobraz przemysłowy z portem na pierwszym planie i ogromną elektrociepłownią na drugim. Ale nie wszystko jest kolorowe.
- Ubolewam nad zmianą przeznaczenia wału wiślanego - pisze Katarzyna w grupie facebookowej "Białołęka - Platforma Sąsiedzka". - Od momentu ułożenia kostki brukowej jest właściwie nieoficjalnie ścieżką rowerową. Nie przeszkadzają mi rowerzyści na rodzinnej przejażdżce, tylko wariaci absolutnie nie liczący się ze spacerowiczami lub wręcz agresywnie reagujący, gdy są zmuszeni zwolnić. Sama wielokrotnie prowokowałam i wymuszałam zmniejszenie prędkości.
- Czynników jest więcej - dodaje Bogusław. - Powstała kładka pieszo-rowerowa nad Kanałem Żerańskim. Dużo zrobiło rozpropagowanie tego miejsca jako szlaku rowerowego.
W 2015 roku korona wału na wysokości Tarchomina i Nowodworów została wyłożona równą kostką betonową, na wysokości Żerania wylano asfalt a w kilku miejscach ustawiono ławki i stojaki rowerowe. Już wcześniej było to miejsce uczęszczane przez spacerowiczów i rowerzystów, ale po utwardzeniu drogi ich liczba bardzo wzrosła. Zgodnie z przepisami na całej długości wału pierwszeństwo mają piesi, ale ruch rowerów jest dopuszczalny.
(dg)