Spacerując uliczkami Miedzeszyna
3 kwietnia 2009
Lubię spacery, nawet zimą, najlepiej w bezwietrzne i choć odrobinę słoneczne dni. Tym razem postanowiłam pójść pewnym tropem.
Spacer ul. Brodnicką okazał się bardzo owocny. Cieszę się. Idąc obok tajem-niczego, okazałego gmachu doszłam do ul. Deptak, a tam pod posesję nr 3. Spo-dobał mi się taki drewniany dom z odpadającą jasnożółtą farbą. Naprzeciwko, w głębi, odkryłam kolejną ciekawą posesję, a na niej drewniany, duży, piętrowy dom z czerwonym dachem. Teraz już się takich nie buduje. Jak to dobrze, że te stare istnieją jeszcze i są w dobrym stanie... Lubię drewnianą architekturę.
Przy lesie trafiłam na nasz kochany, ciągle w budowie, kościół - od tej strony otoczony białym murowanym płotem. Za nim do lat 90-tych stała drewniana ka-plica. Pozostał po niej ślad w postaci płaskiego fundamentu.
Jeszcze ktoś inny opowiedział mi, że przy ulicy Szafirowej 25 istnieje stary dom p. Trzaskowskiego. Udałam się więc w tym kierunku. Ulica na tym odcinku jest rozjechana, błotnista. Z trudem dotarłam do tej posesji, która zyskała potem no-wych właścicieli - dwie panie prowadzące jakąś produkcję. Stary dom stoi dziś opuszczony. Jest parterowy, murowany. Posesja jest ogrodzona, z blaszaną bramą, wewnątrz są stare powalone starością drzewa, w głębi wiata z blaszanym dachem. Fasada w części środkowej nad oknem ma balustradę świadczącą o tym, że dom musiał być kiedyś piętrowy. Słyszałam, że spłonął, a piętro wyburzono. Teraz po-sesja jest do sprzedania. Ten dom to świadectwo dawnych lat (pani Trzaskowska wynajmowała mieszkania lokatorom), teraz jest smutny, niezamieszkały, wkrótce może go już wcale nie będzie. Pana Trzaskowskiego w Miedzeszynie i okolicy znali wszyscy. Jedli jego bardzo smaczny chleb, ostatnio oznakowany małym, czerwo-nym serduszkiem.
Barbara