Słabo publiczne, świetnie na Dziatwy
26 marca 2010
Bardzo słabo wypadły tegoroczne egzaminy gimnazjalne w naszej dzielnicy. Tylko jedna publiczna placówka osiągnęła średnią powyżej 70 pkt (na 100 możliwych), zaś jedna z placówek niepublicznych jest na piątym miejscu w stolicy.
Najlepszą szkołą na Białołęce jest gimnazjum społeczne nr 333 STO na ul. Dziatwy, które z wyni-kiem 86,37 znalazło się na piątym miejscu w Warsza-wie. W ogóle szkoły Społecznego Towarzystwa Oświatowego osiągnęły bardzo dob-re wyniki. Cztery z nich znalazły się w pierwszej piętnastce.
Dobry wynik szkoły społecznej to słabe pocieszenie, bo większość rodziców nie jest w stanie przebrnąć przez castingi pod hasłem "a co państwo mogą dać naszej szkole?", a marazm w białołęckich placówkach publicznych trwa od dawna. Sporo w tym winy samych rodziców, którzy nie angażują się w działania szkolnych rad, choć w ten sposób mogliby mieć duży wpływ na funkcjonowanie placówek.
- Szósta pozycja wśród warszawskich dzielnic w części humanistycznej i dzie-wiąta w części matematyczno-przyrodniczej to wcale nie najgorszy wynik - mówi radny dzielnicy Bartłomiej Włodkowski. - Jednak biorąc pod uwagę charakter Bia-łołęki i jej strukturę społeczną bez obszarów patologii i biedy takich jak np. są na Pradze Północ czy Woli, dysproporcje są dostrzegalne i nie sposób przejść nad nimi do porządku dziennego.
Radny Włodkowski jest wydawcą młodzieżowego miesięcznika "Aveciarz". Czy-ta listy do redakcji i generalnie ma sporo do czynienia z gimnazjalistami i licealis-tami.
- Młodzież ma elementarne trudności z formułowaniem myśli na piśmie, posłu-guje się zinfantylizowanym językiem, kiepsko radzi sobie z zadaniami wymagają-cymi przetworzenia "regułkowej" wiedzy - wylicza. - Do tego dochodzą też proble-my lokalne, np. przeładowanie szkół. Nie wiem, czy nasze gimnazja mentalnie są przygotowane do skoku demograficznego, jaki dotyczy Białołęki. Dwie, a nawet w perspektywie trzy zmiany nauczania, ogrom problemów wychowawczych. Placówki z małych, kameralnych, wręcz osiedlowych szkół, stają się kombinatami. Nie bez znaczenia jest też fakt, że młodzież i rodzice często mają postawę skrajnie rosz-czeniową, co nie ułatwia procesu wychowania. Ta sytuacja jest wyzwaniem. Wydaje mi się, że dyrektorom czy nauczycielom, którzy i tak nieźle radzą sobie w tych "eksperymentalnych" warunkach, przydałoby się wsparcie merytoryczne ze strony wydziału oświaty czy zarządu dzielnicy. Szkoda, że do tej pory nie odbyła się żadna dyskusja radnych z dyrektorami szkół w sprawie problemów oświaty, oczekiwań itd. Wyniki egzaminów są corocznie jedynie referowane przez przedstawiciela za-rządu i lakonicznie komentowane - podsumowuje Włodkowski.
Radny uważa, że pomocą mogą służyć też organizacje pozarządowe. Wiele z nich oferuje atrakcyjne programy edukacyjno-wychowawcze, które wspierają pe-dagogów w rozwiązywaniu problemów i motywowaniu uczniów.
- Warto skorzystać ze spotkania Warszawskiego Forum Oświatowego 10 kwiet-nia, które poświęcone będzie ofercie warszawskich stowarzyszeń i fundacji, działa-jących w przestrzeni edukacji i wychowania. Liczę, że dyrektorzy białołęckich szkół wezmą w nim aktywny udział - mówi radny.
ka, oko