Sęk
19 listopada 2010
Pewnie wszyscy pamiętamy doskonały skecz w wykonaniu Edwarda Dziewońskiego i Wiesława Michnikowskiego "Sęk". Przypomnę tylko jeden fragment, w którym Kuba relacjonuje Rapaportowi, jaki jest interes do zrobienia.
Tak więc nikt nie wie, o co chodzi, ale wszyscy są szczęśliwi - jak mówi mój przyjaciel z czasów licealnych. Tak mniej więcej wyglądają własnościowe prze-pychanki dotyczące ulicy Mehoffera. Kiedy na prośbę mieszkańców Choszczówki zapytałem burmistrza, jakie są możliwości wylania asfaltu na tej ulicy, dowiedzia-łem się, że jest to na razie niemożliwe, bo dzielnica nie jest właścicielem drogi. Na ostatniej sesji zadałem więc pytanie, jak wyglądają sprawy własnościowe dotyczą-ce ulicy Mehoffera. Na to pytanie odpowiedział mi wiceburmistrz Piotr Smoczyński (cytuję za protokołem): "Powiem to, co wiem, być może moja wiedza jest niekom-pletna. Od Wisły do torów jest to zarząd i własność Zarządu Dróg Miejskich i ta część nie budzi żadnych wątpliwości. Problem zaczyna się na wysokości planowa-nego wiaduktu a kończy się w lesie za torami. Kolej przystępując do inwestycji pod nazwą "Budowa wiaduktu kolejowego" zaczęła go realizować przy pomocy tzw. specustawy kolejowej, która w wielu punktach jest zbieżna ze specustawą drogo-wą, tzn. przewiduje, że grunt przejęty pod inwestycję musi być gruntem, za który należy się bezwzględnie zapłata, nie można od niej odstąpić, po prostu trzeba ją wnieść. Geodeci wyznaczający teren pod przejęcie drogi pod wiadukt uprościli sobie pracę i zamiast wyznaczyć działki potrzebne kolei do budowy, wpisali działki w całości. Skutek jest taki, że ul. Mehoffera od zachodniej strony torów aż do lasu należy teraz do PKP. W związku z tym zarządca drogi, którym jest urząd dzielnicy Białołęka, czego już w tej chwili nie jestem pewien, nie ma prawa dokonywać tam żadnych inwestycji, żadnych dużych remontów. Co więcej nawet odśnieżanie i sprzątanie letnie powinno należeć w tej chwili do PKP. Zwróciłem się w tej sprawie (na razie ustnie, a wkrótce zrobię to pisemnie) z zapytaniem, czy przewidzieli oni środki na zimowe utrzymanie tej ulicy. Problemów jest więcej, bo sprawa dotyczy nie tylko ulicy Mehoffera, ale również Wałuszewskiej i Bohaterów. Te ulice, również na całej swojej długości, są przejęte przez PKP. Są to drogi publiczne, a ustawa mówi, że powinny leżeć na gruncie należącym bądź do miasta, bądź do powiatu. Grunty zostały przejęte, specustawa działa, w związku z czym należałoby się spodziewać, że PKP będzie zmuszone do zapłaty stosownych odszkodowań. Biorąc pod uwagę powierzchnię gruntów zajętych pod drogi są to kwoty znacznie przekraczające 100 mln zł, czyli więcej niż koszt budowy wiaduktów. Zaistniała sytuacja powinna skutkować zapłaceniem przez PKP tej kwoty miastu. To jest z jednej strony korzystne dla Warszawy, bo miasto wzbogaci się o ponad 100 mln zł, ale z drugiej strony powstaje pytanie, co w sytuacji, kiedy ktoś będzie chciał uzgodnić cokolwiek w ul. Mehoffera, Bohaterów lub Wałuszewskiej. Przeżywamy ten horror w tej chwili - przez pół roku prywatny inwestor, budujący osiedle przy Wałuszewskiej, usiłuje wykonać narzucony mu obowiązek budowy fragmentu tej ulicy. Wcześniej uzgodnił z dzielnicą harmonogram prac, ale dzisiaj te uzgodnienia nie mają żadnej mocy, bo jedynym dysponentem terenu jest PKP i bez ich zgody nie ma prawa rozpocząć robót. Sytuacja jest patowa, nie bardzo wiem, co zrobić, bo nawet nie ma możliwości, aby zmienić decyzję za zgodą obu stron. Otóż w tym przypadku dobra wola PKP i władz Warszawy nie wystarczy. W umowie z Unią Europejską, bo jak wiadomo inwestycja dofinansowywana jest z Unii, jest zapis, że przez pięć lat majątek PKP związany z tą inwestycją nie może być uszczuplony tzn. że gdyby teraz zmieniono decyzję, PKP nie otrzymałyby dofinansowania z Unii Europejskiej, co dla nich jest nie do przyjęcia. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale myślę, że Warszawa wzbogaci się wkrótce o ponad 100 mln zł z tytułu odszkodo-wania za grunt. Pytanie - co nastąpi po tych pięciu latach, gdy PKP zażądają od Warszawy zwrotu pieniędzy za grunt, który będzie z powrotem przekazywać dzielnicy?"
Co więc będzie z asfaltem na Mehoffera? Odpowiedzi brak. Pozostaje jeszcze sprawa oczyszczania i odśnieżania ulicy. Ciekawe, kto się tym będzie zajmować? Wygląda na to, że najbardziej pokrzywdzeni będą jak zwykle mieszkańcy. I gdyby to nie była rzeczywistość, a tylko kolejny skecz, to byłoby śmiesznie. Ale w tym przypadku mieszkańcom do śmiechu nie jest.
Krzysztof Pelc