Niektórzy dowiedzieli się o imprezie z plakatów, inni usłyszeli dźwięki muzyki. Jeszcze inni przechodzili obok i zostali zwabieni cukierkami i oranżadą... Bemowianie integrowali się na podwórku położonym w pobliżu pętli Os. Górczewska.
Podwórko położone pomiędzy Szobera a Doroszewskiego hucznie świętowało ostatnie ciepłe dni. Urząd dzielnicy zorganizował tu sąsiedzki piknik. Na scenie występowali muzycy grający szanty, przeboje kapel warszawskich, pieśni ludowe. Mieszkańcy przyszli tłumnie, choć niektórzy woleli pozostać na uboczu i obserwować imprezę ze swoich balkonów.
Były śpiewy i konkursy. - Czy można zakładać skarpetki do sandałów? Do kogo mówimy "wasza eminencjo"? Czy w autobusie można rozmawiać przez telefon komórkowy? Czy można zakładać krawat do krótkiej koszuli? - to niektóre z pytań zadawanych mieszkańcom. - Nie bardzo, bo nie pasuje - krzyczeli trzej panowie, którzy siedzieli w oddali. To oni właśnie odpowiedzieli na większość pytań bezbłędnie.
Były też atrakcje dla najmłodszych: gra w kometkę, w gumę i kapsle, oranżada i cukierki, malowanie twarzy i rączek, robienie origami.
- Bemowo to taka dzielnica, gdzie sąsiad ufa sąsiadowi, nie boi się do niego podejść - przekonywali organizatorzy i nakłaniali siedzących na balkonach do zejścia na dół. W niektórych przypadkach skutecznie. Zabawy trwały do zmroku.
kz