Robaki nadal łażą
27 października 2006
Po raz kolejny wracamy do tematu, który zgłosili nam lokatorzy budynku przy ul. Łojewskiej 10 na Bródnie. Od ponad roku walczą o to, by jedna z mieszkanek, gromadząca w mieszkaniu i na balkonie śmieci, uprzątnęła je. Na razie bez efektu.
Brudno i śmierdząco
Poważnie do problemu podszedł przedstawiciel administratora z Gminnej Gospodar-ki Komunalnej Ochoty, którą wspólnota mieszkaniowa z ul. Łojewskiej 10 wynajęła do administrowania budynkiem. Udało mu się 30 czerwca br. wejść do lokalu z przedstawicielką sanepidu, dozorczynią oraz osobą z zarządu wspólnoty i spraw-dzić, jak sytuacja wygląda. W kuchni, pokoju, przedpokoju, a nawet na balkonie komisja stwierdziła zgromadzone niepotrzebne przedmioty. W lokalu panował smród, było też bardzo brudno. Lokatorka zobowiązała się, że sprzątnie mieszkanie do 15 lipca br. Komisja zapowiedziała wizytę sprawdzającą na 11 sierpnia. Niestety tym razem kobieta komisji nie wpuściła. Na drzwiach zostawiła kartkę, że nie ma jej w domu. Nie wpuściła także wezwanego na pomoc patrolu policji.Przedstawiciel administratora cały czas gromadzi dokumentację, która będzie argumentem dla sądu, jeśli dojdzie do rozprawy: notatki o odmowie wpuszczenia do lokalu komisji i policji, podpisane zobowiązanie o sprzątnięciu śmieci i niezasto-sowanie się do tego, odmowa jakiejkolwiek współpracy. Wygląda bowiem na to, że bez udziału sądu nie uda się problemu rozwiązać.
Zebranie wspólnoty
- Wkrótce będzie zebranie wspólnoty - mówi przedstawiciel administratora - by podjąć decyzję o skierowaniu sprawy do sądu. Wspólnota Mieszkaniowa musi pod-jąć uchwałę o skierowaniu sprawy do sądu, taki jest wymóg formalny.Jak wyjaśnia przedstawiciel administratora, z uciążliwą lokatorką negocjacje trwają cały czas. Otrzymała pismo, by posprzątała i informację, że jeśli tego nie zrobi, można sprawę skierować do sądu. Ostatnio zostawiła na drzwiach kartkę z informacją, że sprząta i żeby dać jej spokój.
Lokatorka razem z mieszkającym z nią mężczyzną byli na policji. Obydwoje rozmawiali z funkcjonariuszami. Może to przyniesie jakiś efekt...
Jest też szansa, że kobieta zostanie skierowana do domu pomocy, ponieważ wszystko wskazuje na to, że jest chora i wymaga opieki.
- Znam tę sprawę, ale pani, o której mówimy, nie jest naszą podopieczną - wyjaśnia Renata Dwurzyńska z Centrum Pomocy Społecznej przy ul. Chodeckiej 2. - Byłam w tym domu kilka razy, ale z tymi ludźmi nie da się rozmawiać. Próbo-wałam ich namówić, żeby posprzątali, obiecali, że to zrobią i nic z tego. Nie widzę możliwości wpłynięcia na te osoby.
Boję się o własne życie
Udało się nam skontaktować z córką uciążliwej lokatorki. Mówi, że zwracała się o pomoc do opieki społecznej i dzielnicowego. Mieszkający z matką mężczyzna grozi, że ją skrzywdzi, jeśli będzie do matki przyjeżdżała.Jak opowiada córka, mężczyzna kilka miesięcy opiekował się jej matką i wszystko było w porządku. Potem, na czas, gdy leżała w szpitalu, dała mu klucze do mieszkania, i on wtedy zmienił się nie do poznania. Kazała, by się wyprowadził, ale on poczuł się już na tyle pewnie, że wymógł na kobiecie, by go zameldowała. Od czasu, gdy razem mieszkają, mieszkanie zamieniło się w brudne, zaniedbane lokum, a gdy matka się sprowadziła, było świeżo wyremontowane, były w nim nowe meble.
Z opowieści córki wynika, że mieszkający z jej matką mężczyzna, to człowiek z kryminalną przeszłością. Córka się dziwi, że nic nie można z tym zrobić, nie można mężczyzny wyeksmitować, skoro grozi i sąsiadom i jej.
Według córki jedyna nadzieja w tym, że gdy matka ponownie trafi do szpitala, uda się ją umieścić w domu pomocy. Lekarze twierdzą, że to konieczne, bo kobieta wymaga stałej opieki.
Gordyjski węzeł
Ta sprawa pokazuje, jak splot różnych okoliczności może skomplikować życie. Wydaje się jednak, że są sposoby, by tego typu przypadki rozwiązać tak, by nie wyrządzić krzywdy zaplątanym w nie ludziom. Nie może być tak, że z powodu splotu okoliczności cierpi wiele osób. Mieszkanie w bloku z robakami i smrodem to nic przyjemnego.Do sprawy będziemy wracać.
Jolanta Zientek-Varga