Raz jest, raz go nie ma
22 lutego 2008
Śliska sprawa z lodowiskiem.
W grudniu ruszyło na Bielanach sztuczne sezonowe lodowisko. Władze dzielnicy zaplanowały je przy okazji budowy boiska szkoły podstawowej przy ul. Broniew-skiego. Cała inwestycja (boiska, bieżnia, skocznia, plac do gier, lodowisko wraz z oświetleniem) kosztowała dzielnicę prawie 3 mln zł. Wszystko wydawało się zapięte na ostatni guzik. Potem stopniowo zaczęły się pojawiać problemy. Najpierw przesu-nięto otwarcie ze względu na kłopoty z uruchomieniem agregatu do wytwarzania lodu. Kiedy lodowisko stało się bardzo popularne i odwiedzane przez dziesiątki mieszkańców, nagle... zaczęło się topić. - Po lodowisku otwartym z wielką pompą, nie ma śladu - zaalarmował "Echo" starszy mieszkaniec Bielan, który często przy-chodził na lodowisko z wnukami.
- Lodowisko posiada poważną wadę konstrukcyjną - przyznał "Echu" Grzegorz Pietruczuk z zarządu dzielnicy. - Postaramy się je utrzymać chociaż do końca ferii. Działa tylko dzięki ogromnemu wysiłkowi obsługi. Na wiosnę usterka zostanie usu-nięta. Chcemy także na następny sezon przykryć obiekt namiotem.
- Potrzebna jest naprawa, ale kto za to zapłaci? - pytają bielańczycy. Szczęście w nieszczęściu - dzielnica nie poniesie żadnych dodatkowych kosztów. Naprawy ma wykonać w ramach gwarancji firma Polcoutr z Gostynina, która obiekt wybudowała. Szkoda tylko, że w tym roku lodowiska było tak mało.
mz