Rady osiedla: w Falenicy się nie chciało
10 grudnia 2012
W niedzielę, 18 listopada zostały przeprowadzone w Wawrze wybory do rad osiedlowych. Mieszkańcy poszczególnych osiedli mieli szansę wybrać swych przedstawicieli. Jak z tej szansy skorzystali?
Czym są rady osiedlowe?
Stanowią one najniższy szczebel samorządu terytorialnego. Pełnią rolę opiniotwórczą i są reprezentantem interesów mieszkańców osiedla. Opiniują także inwestycje komunalne na terenie osiedla oraz mogą występować do rady dzielnicy z inicjatywą i projektami stanowisk oraz uchwał w sprawach lokalnych, dotyczących interesów mieszkańców osiedla.
Każda rada osiedla na mocy statutu składa się z dziewięciu członków. Kandydatów na członków rad osiedli należało zgłaszać do 12 listopada.
- Ważne, że takie wybory w ogóle się odbyły i że rady osiedlowe będą mogły wreszcie funkcjonować w dzielnicy - mówi Włodzimierz Zalewski, wiceprzewodniczący dzielnicowej komisji wyborczej. - To jest chyba podstawowe przesłanie, które należałoby przekazać mieszkańcom po wyborach.
Słowo o frekwencji
Uprawnionych do głosowania było ponad 43 tys. osób. Frekwencja wyniosła 3,8% w skali całej dzielnicy i była zróżnicowana, w zależności od osiedla. Najniższa była w Międzylesiu i wyniosła 1%, zaś najwyższa w Aleksandrowie, gdzie odnotowano wynik 13,45%.
- Frekwencja w skali dzielnicy jest może i liczbą niewielką, ale według mnie, to też swego rodzaju sukces - mówi Włodzimierz Zalewski. - To, że się udało pobudzić ludzi do wyjścia z domu, to duża rzecz. Ten wynik oznacza, że 1661 osób podniosło się sprzed telewizora i poszło zagłosować. A Aleksandrów to na tym tle pewien fenomen (w poprzednich wyborach frekwencja wyniosła 16%), który nawet w skali Warszawy się nie zdarza. W innych dzielnicach wybory wciąż się toczą, bo brak jest kandydatów. U nas wszystko przebiegło za pierwszym razem, z wyjątkiem dwóch osiedli - dodaje.
Nie zabrakło zgrzytów
Organizację i przebieg wyborów do rad osiedlowych określały szczegółowe przepisy. Bezpośrednio po wyborach doszło jednak do nawoływania na forach internetowych do składania protestów, w związku z niewłaściwym ich przebiegiem. Najważniejsze zastrzeżenia dotyczyły niewykonania przez dzielnicową komisję wyborczą, w wymaganym terminie 30 dni, podania do publicznej wiadomości informacji o numerach i granicach obwodów głosowania oraz siedzibach obwodowych komisji wyborczych, a także niedotrzymania terminu ogłoszenia list kandydatów, co powinno nastąpić najpóźniej na pięć dni przed dniem głosowania.
Przewodniczący dzielnicowej komisji wyborczej przyjął te zastrzeżenia ze zrozumieniem: - W gronie 43 tys. uprawnionych do głosowania na pewno znajdą się osoby, które wskażą elementy niedopełnione lub źle wykonane, ale to nie może przekreślać całego wyniku wyborów i powstania rad osiedlowych - mówi Włodzimierz Zalewski.
Co dalej?
Okazało się jednak, że z dużej chmury spadł mały deszcz - do rady dzielnicy, do 23 listopada wpłynęły tylko dwa protesty - od mieszkańców Międzylesia. Zostaną one rozpatrzone na najbliższej sesji rady, czyli 15 grudnia. Teoretycznie, jeśli protesty zostaną uznane za istotne i będą uwzględnione przez radę dzielnicy, skutkować to może powtórzeniem wyborów do rad osiedlowych na terenie Międzylesia.
sb