Rada dzielnicy żąda tramwaju na wschodnią Białołękę
7 lipca 2015
Zielona Białołęka jak najszybciej musi mieć linię tramwajową. To jedyny wniosek z nadzwyczajnej sesji rady dzielnicy, która upłynęła pod znakiem politycznych przepychanek.
Nie ustaje walka o poprawę tragicznej sytuacji komunikacyjnej wschodniej Białołęki, ale dopiero teraz radni dzielnicy jednomyślnie skupili swoje wysiłki na zabiegach o budowę linii tramwajowej w ciągu ulic Matki Teresy, Wincentego, Głębockiej i planowanej Trasy Olszynki Grochowskiej, która połączyłaby tzw. Zieloną Białołękę ze stacją metra Kondratowicza i dalej z centrum Warszawy. Trasa ta została wpisana do studium uwarunkowań przestrzennych Warszawy w ubiegłym roku, dzięki czemu Targówek i Białołęka mają zapewnioną rezerwę terenu. Nie znalazła się jednak na krótkiej liście inwestycji finansowanych przez Unię Europejską, o dofinansowanie których władze miasta będą walczyć w pierwszej kolejności. Zdaniem zarządu i radnych Białołęki to ogromny błąd.
- Zielona Białołęka jest najszybciej rozwijającym się obszarem miasta - przypominał na nadzwyczajnej sesji rady dzielnicy radny Waldemar Roszak. - Mamy 1000 ha wolnego terenu, który zgodnie z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego może zostać zabudowany właściwie bez ograniczeń kolejnymi osiedlami. Tymczasem miejskie Biuro Drogownictwa i Komunikacji zakładało w analizach, że puste miejsca wypełnią domki jednorodzinne.
Według specjalistów na wschód od Kanału Żerańskiego jest miejsce dla 200 tys. mieszkańców a przyrost liczby ludności jest lawinowy.
- Już trzy lata po wykonaniu prognozy liczby ludności widać, że szacunki były zbyt ostrożne - mówił burmistrz Piotr Jaworski. - Widać to choćby po tym, że w ciągu kilku lat liczba dzieci w szkołach na Zielonej Białołęce podwoiła się.
Jak rozwiązać problem transportu tysięcy mieszkańców w kierunku centrum Warszawy i dalej do dzielnic biurowych? Przez lata mówiło się o budowie metra, ale obecnie jest już pewne, że linia M2 pojedzie łukiem przez Zacisze i zakończy się na stacji Rembielińska. Wszystko, o co może walczyć Białołęka w sprawie metra, to odgałęzienie w kierunku Grodziska, które mogłoby powstać dopiero po zakończeniu planowanej na "po 2022 roku" budowy metra na zachodnim Bemowie. Dlatego radni postanowili skupić wysiłki lobbingowe na tramwaju.
- Przy dobrym lobbingu linia tramwajowa mogłaby powstać do 2019 roku - mówi radny Wojciech Tumasz. - Lepiej skupić się na jednej inwestycji, niż stawiać się w sytuacji dzielnicy, która żąda i metra, i tramwaju, mimo że władze miasta wielokrotnie odmawiały. Budowa metra byłaby dziesięciokrotnie droższa, a jazda nim krótsza tylko o 25%. Tramwaj "broni się" w tej sytuacji znacznie lepiej.
Nie zgodzili się z tym radni opozycji, którzy zaproponowali walkę jednocześnie zarówno o tramwaj, jak i odgałęzienie metra do Grodziska... a później sesja przekształciła się w polityczną bitwę - półtoragodzinną dyskusję na niskim poziomie. Jeden z radnych zasugerował na przykład, że jedna linia tramwajowa to za mało, tak jakby nie zdawał sobie sprawy, że różne linie kursują z różną częstotliwością. Ostatecznie rada odrzuciła propozycję opozycji i... jednomyślnie przyjęła stanowisko w sprawie tramwaju:
"Rada Dzielnicy Białołęka stoi na stanowisku, że kluczową sprawą jest jak najszybsza budowa linii tramwajowej na Zieloną Białołękę, o co rada wielokrotnie wnioskowała, m.in. już 10 kwietnia 2007 roku. Rada Dzielnicy wnioskuje, aby w pierwszym etapie powstał odcinek od ul. Rembielińskiej do okolic planowanej Trasy Mostu Północnego, to jest w ul. Matki Teresy z Kalkuty, św. Wincentego, Głębockiej i w rezerwie pod planowaną Trasę Olszynki Grochowskiej".
Białołęka przemówiła oficjalnie. Czekamy na odpowiedź z pl. Bankowego.
Dominik Gadomski