Psia łączka - pierwsza taka na Bemowie
2 października 2013
Pies w wielkim mieście nie ma łatwo: nie może poszczekać, ani poganiać za gołębiami. Nie wspominając już o załatwianiu swoich potrzeb fizjologicznych. Jego zwierzęcą naturę bez ustanku poskramiają na zmianę: kaganiec, smycz i "zakaz wprowadzania psów na trawnik". Można by rzec, że smutne jest to pieskie życie czworonogów ze stolicy. Osładza je tylko, a w zasadzie aż, miłość i troska ich właścicieli.
Wielu powie, że pies nie powinien mieszkać w mieście, że tu nie pasuje, że się dusi, jest nieszczęśliwy. Inni zaś odpowiedzą, iż czworonożni lokatorzy miejskich blokowisk przywykli do takiego "stylu życia", a ich właściciele nieporównanie bardziej o nie dbają niż wiejscy gospodarze. Zapewne każda ze stron ma rację. Pewne zaś jest jedno: to człowiek udomowił wilka, by ten mu służył i towarzyszył. Nie dziwmy się więc, że odwieczna zależność pozostała: gdzie człowiek tam i pies - jego najwierniejszy przyjaciel.
Niestety życie psa w bloku do najłatwiejszych nie należy. Jest ono reglamentowane niezliczonymi nakazami i zakazami. Gdzieniegdzie pies wyprowadzany na spacer "być musi tylko na smyczy i w kagańcu". Gdzie indziej wszędobylskie tabliczki zakazu uniemożliwiają mu wstęp na jakikolwiek segment zieleni. Bywa też, że dodatkowo ów zabraniający imperatyw zostaje wspomożony instalacją płotków ogradzających trawniki. Wszystko po to, by intruz nie skaził swą łapką ani kupką zielonej trawki. W takiej to sytuacji zwierzę zostaje zmuszone wypróżnić się na chodniku. I jakby nieistotnym okazuje się, że właściciel po pupilu posprząta. Łączka ofiarowuje psom przestrzeń nieograniczonych harców i gonitw. Właścicielom - bezstresowy spacer, a osobom niechętnym wobec psów - komfort ich nieoglądania.
Mieszkańcy Bemowa zdają się jednak przełamywać tę politykę marginalizacji czworonogów. Znakomitym dowodem świadczącym o nowoczesnym i racjonalnym ich podejściu do "psiej sprawy", jest społeczna inicjatywa powstania psiej łączki. Przestrzeni, w obrębie której czworonożni pupile mogą bez jakichkolwiek ograniczeń biegać i bawić się w swoim towarzystwie.
Na pomysł psiej łączki wpadli sami właściciele psów. I to oni z determinacją dążyli do jego realizacji. Psia enklawa zlokalizowana jest przy nowo powstającej szkole na ul. Zachodzącego Słońca. Miejsce z jednej strony otaczają mury lotniska. Z drugiej ogrodzenia domków jednorodzinnych i parkan budowy, co czyni je bezpiecznym i ustronnym. Mieszkańcy wyprosili władze ratusza, by tę przestrzeń stosownie uporządkować: wyciąć porastające ją chaszcze krzaczorów i wywieźć zalegające od wielu lat hałdy gruzu oraz śmieci. Sami zaś użytkownicy regularnie dbają o zachowanie czystości.
Zasady eksploatowania również są bardzo proste. Po pierwsze: jeśli twój pies jest pełen niespożytej energii i marzy o tym, by pobiegać i zaprzyjaźnić się z innymi czworonogami, wystarczy przyjść. Po drugie: każdy użytkownik zobowiązany jest sprzątnąć nieczystości pozostawione przez pupila. Ułatwiają to porozwieszane worki na śmieci i awaryjne zestawy higieniczne. I to cała filozofia. Celem jest szczęście czworonoga.
Idea psiej łąki rozwiązuje wiele problemów. Psom ofiaruje przestrzeń nieograniczonych harców i gonitw. Właścicielom - bezstresowy spacer i radość, którą czuje się widząc szczęście swego przyjaciela. Osobom niechętnym wobec psów - komfort ich nieoglądania.
Psia łączka to miejsce niezwykłe. Przestrzeń, która uzmysłowiła właścicielom szczekających czworonogów, że są liczną grupą społeczną, która również ma swoje prawa i potrzeby. Nie tylko obowiązki. Nowe miejsce to realizacja inicjatywy społecznej. Jest wyjątkowe. Jedyne takie na Bemowie. A szkoda.
Małgorzata Siarkiewicz