Prowadził furę, rąbnął komórę
20 maja 2011
W listopadzie zeszłego roku taksówkarz przewoził klientów ze Śródmieścia na Białołękę. Podczas jazdy jednej z pasażerek wypadł na podłogę telefon komórkowy. Właściciel auta znalazł go dopiero następnego dnia, jednak nie oddał właścicielce. Nie wiedział, że kobieta zgłosiła sprawę policji.
Znalezione - nie kradzione?
Otóż sprawa Łukasza R. pokazuje, że wcale nie. Kodeks wykroczeń jasno mówi, że kto w ciągu dwóch tygodni od znalezienia cudzej rzeczy albo przybłąkania się cudzego zwierzęcia nie zawiadomi o tym organu policji lub innego organu państwowego, albo w inny właściwy sposób nie poszukuje posiadacza, podlega karze grzywny do 500 zł albo nagany (art. 125 kodeksu wykroczeń).
Lepiej więc nie cieszyć się, jeśli w nasze ręce trafi - ot, choćby podczas spaceru po lesie - telefon komórkowy, rasowy husky czy eleganckie futro z norek.
TW Fulik
na podstawie informacji policji