Precz z kiepskimi progami. Jakość ma swoją cenę
25 marca 2019
Czy progi z tworzywa sztucznego są problemem i trzeba je wymienić? Tak uważa wielu kierowców, ale drogowcy nie widzą w nich niczego złego.
W ostatnich kilku latach progi zwalniające pojawiły się na rekordowo dużej liczbie warszawskich ulic. Dla zwiększenia bezpieczeństwa są montowane już nie tylko w strefach zamieszkania i na lokalnych drogach, ale także na ruchliwych ulicach. Szybko okazuje się jednak, że spowalniacze spowalniaczom nierówne.
Coraz więcej progów. "Będę jeździł 5 km/h"
Kierowcy jeżdżą po trawie albo podwójnej ciągłej, omijając zamontowane niedawno na Złotej Jesieni spowalniacze. Tymczasem ani drogowcy, ani wawerski samorząd nie zamierzają odpuścić dalszego uspokajania ruchu w niebezpiecznych miejscach.
Kierowcy najbardziej narzekają na tani model z tworzywa sztucznego, który regularnie odpada od jezdni i utrudnia przejazd z prędkością 30 km/h. Radna Barbara Wielowieyska proponuje wymianę wszystkich takich progów, zamontowanych na wawerskich ulicach, na solidniejsze, wykonane z kostki betonowej.
"Zgodne z wymogami"
- Wielu zdenerwowanych mieszkańców zgłasza ten problem - pisze radna Wielowieyska. - Montowane w tej chwili spowalniacze i ich stromy przekrój stwarzają dla samochodów duże zagrożenie usterki układu zawieszenia, układu kierowniczego i niszczenia opon. Przejazd przez taki spowalniacz obliguje do znacznego zwolnienia, nawet do 10 km/h, aby uniknąć gwałtownego uderzenia kołami. Potem następuje przyspieszenie, powodujące zwiększenie spalania paliwa, większą produkcję spalin i w konsekwencji większe zanieczyszczenie powietrza.
- Wszystkie wykonywane przez nas progi są zgodne z wymogami określonymi w przepisach - zaznacza Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich. - 30 km/h to prędkość maksymalna, z jaką można przejechać po progu. Jeżeli jest niekomfortowa, można pokonać próg z mniejszą prędkością. Progi są montowane na wniosek mieszkańców, apelujących o skuteczne uspokojenie ruchu. Liczba takich wniosków jest duża i świadczy o poparciu dla tej formy uspokojenia ruchu.
Inni też narzekają
Przypomnijmy: ZDM zarządza wybranymi, najważniejszymi ulicami w Warszawie, ale drogi lokalne należą do urzędów dzielnic. O tym, że problem z najtańszymi spowalniaczami jest znany w całym mieście, niech zaświadczy przykład z Białołęki. W 2014 roku tamtejszy ratusz, w odpowiedzi na liczne apele o poprawę bezpieczeństwa, zamontował progi na ruchliwej ulicy Odkrytej. Ponieważ kursują tam autobusy, wybrano model "wyspowy", składany z czterech przytwierdzanych do jezdni kawałków.
Co prawda wielu kierowców omijało je środkiem jezdni, ale bezpieczeństwo na drodze się poprawiło. Jakość ma jednak swoją cenę. Progi z Odkrytej regularnie odpadały od podłoża a sytuacja powtarzała się tak często, że w 2018 roku urzędnicy postanowili zainwestować w coś lepszego. W wakacje wszystkie spowalniacze zostały zdemontowane, a następnie zastąpione "hopkami" z łagodnym najazdem, zbudowanymi z kostki.
(dg)
.