Potok Bielański: już nie płynie?
21 sierpnia 2014
Gdzie strumyk płynie z wolna... - słów tej popularnej piosenki z pewnością póki co nie zacytują mieszkańcy Bielan, chcący przespacerować się wzdłuż Potoku Bielańskiego.
Na temat powodów wyschnięcia rzeczki snute są rozmaite teorie.
- Czy aby nie wyschła przez roboty drogowe, które odbywają się przy ulicy Kasprowicza? - zastanawia się pan Adam.
Tymczasem przedstawiciel urzędu dzielnicy zapewnia, że o tej porze roku taka sytuacja to nic nadzwyczajnego.
- Wyschnięte koryto przy ul. Lindego w porze letniej jest zjawiskiem normalnym i jest po prostu spowodowane małą ilością opadów - tłumaczy Tadeusz Olechowski, rzecznik dzielnicy Bielany.
Jak było kiedyś?
Jak czytamy na stronie urzędu miasta, pierwotne źródła Potoku Bielańskiego znajdowały się w rejonie Wawrzyszewa, a ujście do Wisły w okolicy wzgórza klasztornego. Strumień wciął się w głąb równiny morenowej. W stosunkowo miękkich, łatwo ulegających erozji osadach polodowcowych wyrzeźbił dolinę oraz wąwozy i kręte jary. Tam wody potoku spiętrzał system zapór i kaskad poruszających koła młyńskie i tworzących stawy rybne. Na skutek prowadzonych prac melioracyjnych Potok Bielański został skanalizowany i podłączony do kolektora. Stawy przestały istnieć, a wskutek obniżenia poziomu wód gruntowych Potok Bielański zamienił się w okresowy strumień - płynący w okresie wiosennym, jesiennym i po większych opadach.
AK