Poetów bez dębu
11 stycznia 2003
Pod koniec grudnia z ul. Poetów zniknął dąb. Drzewo to miało 19 metrów wysokości i mierzyło ponad trzy metry w obwodzie. Już go nie ma. Zostało wycięte. Fakt ten wydaje się bulwersujący dla wielu osób.
- Dąb na ul. Poetów został uznany za pomnik przyrody mocą uchwały rady gminy i do jego usunięcia nie była niezbędna zgoda wojewódzkiego konserwatora przyrody - wyjaśnia Ilona Kuleczka, szefowa białołęckiego wydziału rolnictwa, ochrony środowiska i leśnictwa. - Najważniejsze jednak jest to, że dąb mógł się w każdej chwili przewrócić na jezdnię i stojący przy niej budynek. Drzewo stanowiło realne zagrożenie dla kierowców i przechodniów.
Oczywiście przed podjęciem decyzji została przeprowadzona szczegółowa ekspertyza dendrologiczna. Wykonał ją biegły z listy wojewody. Okazało się m.in., że dąb ma spróchniały korzeń palowy mający zasadnicze znaczenie dla utrzymania drzewa. Poza tym był od dawna pęknięty po uderzeniu piorunem. Wniosek z badań był jednoznaczny - dąb musiał zostać usunięty.
Wokół wycinki drzew, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z pomnikami przyrody czy też nie, często są kontrowersje. Wiadomo, że każdy z nas chciałby, by zieleni było jak najwięcej. Nie dziwią zatem głosy oburzenia, jeżeli coś się wycina. Tym razem jednak było to rzeczywiście konieczne. Osoby mające jakiekolwiek wątpliwości, czy rzeczywiście nie było innego rozwiązania mogą zapoznaćsię z ekspertyzą znajdującą się do wglądu w wydziale rolnictwa, ochrony środowiska i leśnictwa. Jest to dokument ogólnodostępny. Na terenie Białołęki jest obecnie ponad 80 dużych dębów. Jak na razie żadnemu z nich nie grozi wycięcie.
Gerard Cisowski