Pociąg do luksusu?
8 lutego 2008
Wawer choć jest dzielnicą peryferyjną i oddaloną od centrum ma doskonałe połączenie z resztą Warszawy. Z Falenicy do Marszałkowskiej można dotrzeć zaledwie w pół godziny. Bez stania w korkach i wdychania spalin. Wszystko dzięki linii kolejowej, która przecina naszą dzielnicę. Niestety jest to tylko pobożne życzenie.
Następny przystanek w Miedzeszynie. Sytuacja podobna. Wszystko pomazane przez graficiarzy, wyboista nawierzchnia peronów. Hula wiatr, przed którym nie ma gdzie się schować.
Kolejny przystanek w Radości. Niestety nazwa stacji jest całkowitym zaprze-czeniem tego, co się tutaj dzieje. Przy wejściu na peron straszy ruina po jakiejś pralni, ponoć ekologicznej, pod którą kolej wynajęła swego czasu teren. Sama stacja też raczej przypomina ruinę. Z zadaszenia w każdej chwili może oberwać się kawał betonu, ławki są, lecz niemożliwie brudne i w większości połamane, wszystko pomazane przez graficiarzy, o dziwo nawet pomieszczenie z kasą, w którym stale przebywa kasjer. W sumie obraz nędzy i rozpaczy.
Stacja w Międzylesiu tuż obok wawerskiego ratusza nie odbiega swoim wyglą-dem od pozostałych. Wszechobecne grafitti i równie wszechobecny jak i na pozos-tałych stacjach bród i zapuszczenie. Jeżeli był tu jakiś remont, to chyba w czasach wczesnego Gomółki albo i jeszcze wcześniej. Nawet najstarsi mieszkańcy Wawra tego nie pamiętają. Stacja w Aninie chyba najmniej straszy, bo też nie bardzo ma czym.
Na nierównej powierzchni peronu stoją rachityczne wiaty, których nikt poza chuliganami od czasu ich postawienia nie ruszał. Dworzec w Wawrze jako jedyny na całej trasie wykazuje jakieś ślady dbałości. Widać, że był niedawno malowany, choć graficiarze nie odpuścili i natychmiast go pomazali. W części niewykorzystanej przez kolejarzy działa sklep z kominkami. Jest w miarę czysto, a przed stacją czeka kilka taksówek. Jedynie przejście podziemne straszy podobnie jak to w Fa-lenicy. Ciemno, brudno, na podłodze kałuże. Trzeba sporo odwagi by je pokonać. I ostatnia już stacja na naszym terenie, nie wiadomo, dlaczego nosząca nazwę War-szawa Gocławek. Wrażenia identyczne jak z pozostałych stacji. Wszechobecny brud i grafitti, smętny obraz zapuszczenia i braku jakiejkolwiek dbałości.
Cała linia kolejowa niestety wywiera przygnębiające wrażenie. Szczególnie w porównaniu z bardzo zadbanym metrem.
Andrzej Gzyło
Od redakcji
Linia kolejowa, która w zasadzie powinna być wielkim atutem naszej dzielnicy nie-stety nim nie jest. Zamiast pełnić funkcję, jaką dla wielu innych dzielnic Warszawy pełni metro, raczej odstręcza od korzystania z niej, niż do niej zachęca. Nie dość, że pociągi jeżdżą rzadko, to stan wszystkich stacji jest wręcz odstraszający.Zabytkowy budynek popada powoli w ruinę |
Tak wygląda poczekalnia w Falenicy |