Po straż miejską nie ma sensu dzwonić? Nowe zalecenia dla funkcjonariuszy
20 października 2020
Praca warszawskiej straży miejskiej podporządkowana zostanie policji. Powód? Koronawirus.
- Informujemy, że w związku z zaangażowaniem w działania mające na celu powstrzymanie zagrożenia epidemicznego, interwencje o niższym priorytecie będą realizowane w miarę posiadanych sił i środków. Najwyższy priorytet zachowują zgłoszenia dotyczące ratowania życia i zdrowia ludzkiego oraz inne, wymagające naszej natychmiastowej reakcji. Czas realizacji zgłoszeń o innym charakterze może się wydłużyć - czytamy na oficjalnej stronie stołecznej straży miejskiej.
Co to oznacza w praktyce?
Jak twierdzi rzecznik prasowy stołecznej straży miejskiej - na pierwszym miejscu jest ratowanie życia i zdrowia, później mienia. Istotne są też inne, wymagające natychmiastowej reakcji strażników zgłoszenia, gdy np. źle zaparkowany samochód uniemożliwia wjazd lub wyjazd. Wpływa to bezpośrednio na bezpieczeństwo mieszkańców. Można się domyśleć, iż interwencje z powodów "błahych" podejmowane będą rzadziej.
Decyzja wojewody
Obranie takiej strategii podyktowane jest decyzją wojewody mazowieckiego. Wydał on - jak czytamy na stronie - polecenie podporządkowania organizacji pracy straży miejskiej właściwym terytorialnie komendantom policji.
Warto wspomnieć, że podczas gdy policjanci Komendy Stołecznej Policji zaledwie w jeden weekend zdążyli wypisać ponad 1100 mandatów za brak maseczki, a do sądu skierować ponad 430 wniosków o ukaranie, strażnicy miejscy nie ukarali ani jednej osoby. Straż, w przeciwieństwie do policji, nie jest upoważniona do wystawiania takowych. Może jedynie upominać, a w przypadku niezastosowania się do poleceń, wezwać policję.
(KB)