Platforma woli komunistyczne nazwy. W rocznicę stanu wojennego
13 grudnia 2018
To wydarzenie powinno przejść do historii warszawskiego samorządu. 13 grudnia rada miasta zdecydowała, że na ulice Warszawy wrócą nazwiska komunistów.
Za, a nawet przeciw
W ciągu zaledwie dwóch lat PO zmieniła zdanie w sprawie dekomunizacji o 180 stopni. W 2016 roku jej posłowie głosowali "za", podobnie jak PiS, Kukiz'15 i wszystkie inne partie. Gdy sprawą miała zająć się Rada Warszawy, zaczęło się rozmiękczanie tematu. Najpierw były "konsultacje", potem "zmieniono" kilka nazw, wyszukując nowych patronów, noszących takie same nazwiska, jak starzy. Miało to z grubsza taki sens, jaki miałoby zastąpienie ulicy Włodzimierza Lenina ulicą Borysa Lenina, szewca z Nowosybirska.
Chichot historii czy ignorancja?
Za żart historii można uznać samo to, że Rada Warszawy obraduje w Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina i aż do dziś nie podjęto decyzji o pozbawieniu ludobójcy patronatu nad budynkiem. 13 grudnia radni PiS zaprosili na odbywającą się tam sesję Bogusława Nizieńskiego, kawalera Orderu Orła Białego i przewodniczącego Rady d/s Kombatantów i Osób Represjonowanych, który przekazał apel o to, by nie przywracać komunistycznych nazw. Radni PO, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej odrzucili ten wniosek a radny Jarosław Szostakowski nazwał dekomunizację "hucpą Prawa i Sprawiedliwości". Wisienką na torcie jest fakt, że za tą "hucpą" głosował jako poseł obecny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl