Platforma karmi nas propagandą sukcesu
19 listopada 2010
"Echo" rozmawia z Maciejem Białeckim, jednym z twórców Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej, kandydatem do rady miasta.
Maciej Białecki
- Jest Pan jedną z osób, które doprowadziły do powstania komitetu wyborczego "Warszawska Wspólnota Samorządowa". Po co? Nie wystar-czą istniejące partie?
- W radzie miasta od lat nie ma radnych nieza-leżnych, a mają oni do spełnienia dwie ważne funk-cje. Po pierwsze dbają o swój okręg wyborczy, cze-go nie można oczekiwać po radnych podlegających dyscyplinie partyjnej. Po drugie bardziej efektywnie nadzorują urząd miasta. Dziś jedynym klubem opo-zycyjnym jest PiS i, oczywiście, krytyka pani prezy-dent z Platformy w ich wykonaniu jest interpretowa-na jako potyczka w wojnie PO-PiS. Nikt nie analizuje rzeczowo argumentów. A przecież Platforma jest winna wielu zaniedbaniom, szczególnie boleśnie do-tykających Bemowo...
- Na przykład?
- Dzięki działaniom ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz połączenie Bemowa met-rem z centrum odpływa w sferę nierealnych marzeń. Druga linia metra powinna biec z Bemowa, poprzez Śródmieście, na Bródno. W najbliższych latach powstanie jednak tylko krótki odcinek od ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego, które są akurat nieźle dziś skomunikowane. Pomijam już, że nawet ten kikucik nie będzie gotowy na Euro 2012, ale bezpowrotnie zostały utracone fundusze unijne na po-zostałe odcinki. Wobec zadłużenia, w które wpędziła miasto Platforma, może to oznaczać po prostu brak metra na Bemowie za życia większości z nas.
- Jak to? Przecież niedawno Hanna Gronkiewicz-Waltz chwaliła się po-zyskaniem dodatkowych funduszy na metro?
- Na tym polega propaganda sukcesu w wydaniu Platformy. W "Programie Ope-racyjnym Infrastruktura i Środowisko" na drugą linii metra, która miała być gotowa w całości w 2013 r., zapisano dotację 3,24 mld zł. Hanna Gronkiewicz-Waltz zre-zygnowała z budowania kilku odcinków drugiej linii metra równocześnie, dlatego dotacja na odcinki bemowski i bródnowski - w sumie prawie dwa miliardy złotych, przepadła. Pani prezydent udało się wyprosić u kolegi z Platformy, będącego mi-nistrem infrastruktury, dołożenie jednego miliarda na centralny odcinek drugiej linii metra, który w wyniku przeprowadzonego nieudolnie przetargu gwałtownie wtedy podrożał. Drugi miliard z punktu widzenia Warszawy jednak wyparował.
- Zamierza Pan zajmować się w radzie miasta budową metra?
- Nie tylko. Miasto musi się rozwijać jako całość, ale siłą Warszawy są lokalne wspólnoty: Bemowo, Górce, Jelonki, Ursus, Włochy, ale także Żoliborz czy Powiśle. Bez nich nasze miasto byłoby tylko wielką sypialnią i supermarketem. Każdy z nas mieszka w najważniejszym dla niego miejscu, które wymaga wyposażenia w ko-munikację publiczną, przychodnie, przedszkola, szkoły. Rolą radnego, szczególnie niezależnego, jest dbanie, by nasze konkretne potrzeby nie zaginęły w przepast-nych tabelach ogólnomiejskich wydatków.
Bemowo staje się atrakcyjnym miejscem do zamieszkania, ale za inwestycjami deweloperskimi nie nadąża infrastruktura. Wydostanie się z dzielnicy samochodem w godzinach szczytu to koszmar, a w autobusach panuje tłok. Publiczna służba zdrowia nie powiększyła się od czasu rozrostu Bemowa. Partie w rozwiązywaniu tych spraw w samorządzie się nie sprawdziły. Radni Wspólnoty będą mieli co robić.
rozmawiała jotka