Pies w urzędzie na Bielanach. "Zostaliśmy przegonieni"
22 czerwca 2018
Czy mieszkaniec ma prawo załatwić sprawy urzędowe przychodząc do bielańskiego ratusza z psem? Jedna z mieszkanek została ostatnio wyproszona i na nic się zdały tłumaczenia, że psa trzyma przecież na rękach i jest on niegroźny.
- Moja miłość do Bielan została poważnie nadszarpnięta. Zostaliśmy z Norkiem przegonieni z bielańskiego ratusza. Weszliśmy do tego wielkiego gmachu zasięgnąć jedynie informacji - w okienku po prawej tuż przy wejściowych drzwiach. Nieważne, że pani nawet nie próbowała się uśmiechnąć na widok petenta. Prawie natychmiast pojawił się strażnik i kazał nam się wynosić. Bo Norek jest psem. I nie ma w dodatku kagańca (nieważne, że nie ma też zębów). Nie może przebywać w ratuszu u mnie na rękach, jak proponowałam. Takie są przepisy. W sumie powinnam zapytać, jakie to są przepisy, ale bardzo mi się zachciało płakać, więc sobie poszliśmy. Mój ratusz? No chyba nie - napisała pani Ewa na profilu facebookowym "Dzielnica Bielany".
Wolno czy nie?
- Jeżeli są takowe przepisy, to dzielnica Bielany powinna przykleić odpowiednie znaki na drzwi. Wyrzucanie za samego psa to trochę przesada, jednak smycz i kaganiec powinny być. W Italii pojawiła się kontrowersyjna ustawa, zgodnie z którą każdy sklep będzie musiał wpuścić psy, jeśli nie zagraża to higienie. Jednak, o ile osobiście lubię zwierzęta, o tyle nie wszyscy sobie ich życzą i mają prawo ich nie wpuszczać - mam na myśli sklepy, lokale gastronomiczne czy hotele - skomentował pan Gabriel. - Ja w zasadzie nie wiem, czy mi wolno wejść do urzędu z moim psiakiem. Jest niegroźny, ale zawsze jak mam do załatwienia sprawę, to staram się pójść do urzędu bez niego. Kiedy zdarzyło się, że nie miałem go z kim zostawić, wówczas przywiązałem go na smyczy do barierki przed ratuszem, starając się załatwić sprawę błyskawicznie - zdradza pan Maciej. Podobnych przypadków zapewne jest więcej - a zasad dotyczących wstępu zwierząt do ratusza, na próżno szukać przy wejściu, w portierni czy w jakimkolwiek okienku.
Urząd "jest przyjacielem"
Zapisy regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie miasta stołecznego Warszawy, uchwalonego przez radę miasta, nic nie mówią o zakazie wpuszczania zwierząt na teren budynków urzędów dzielnic. Jak się okazuje strażnik niepotrzebnie wyprosił mieszkankę, a rzekome przepisy, na które się powoływał, wyssał z przysłowiowego palca. - Przepraszamy za zaistniałą sytuację. Na pewno nie będzie problemu, jeśli mieszkanka ponownie pojawi się z psem w naszym ratuszu. Urząd jest przyjacielem wszystkich zwierząt, m.in. dbamy o to, aby odwiedzające nas zwierzęta miały miskę z wodą. Prosimy jednak mieszkańców, którzy przychodzą do nas z pupilami, o dołożenie starań, by były one jak najmniej uciążliwe dla otoczenia. Mile widziane są smycze, a zwierzęta mogące stanowić zagrożenie powinny być pod opieką osób dorosłych i nosić kagańce - informuje Małgorzata Kink, rzeczniczka bielańskiego ratusza.
(DB)