Parówki ze szkłem w Choszczówce. Ktoś chciał wytępić psy
14 kwietnia 2023
Podczas spaceru ze swoim czworonogiem mieszkanka Choszczówki zauważyła porozrzucane parówki nafaszerowane szkłem. Jedną z nich zjadł pies, który o mało nie przypłacił spaceru zdrowiem lub życiem.
- 30 marca wracając ze swoim psem ze spaceru około godziny 10:00 zauważyłam wzdłuż ogrodzenia przy restauracji Dziki Zakątek porozrzucane kawałki parówek. Niestety, to co w nich zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach - mówi nam mieszkanka Choszczówki.
Rozrzucono parówki ze szkłem
W okolicy jest mnóstwo psiarzy, którzy ze swoimi pupilami regularnie odwiedzają lasy jabłonowskiego Bukowca, w tym również restaurację Dziki Zakątek przy Chlubnej.
Kolejny atak agresywnego psa. Przepisy zbyt łagodne?
Na terenie Białołęki regularnie dochodzi do ataków psów na inne. Ostatnio agresywne zwierzęta zagryzły kota i atakowały inne czworonogi na polanie przy Mochtyńskiej a w okolicy poczty przy Myśliborskiej duży pies zagryzł mniejszego. Czy warszawskie przepisy, które pozwalają właścicielowi spuścić psa ze smyczy pod warunkiem, że sprawuje nad zwierzęciem "kontrolę", nie są przypadkiem zbyt łagodne?
Dla wielu jest przystankiem, gdzie mogą chociaż na chwilę zatrzymać się i odpocząć.
- Idąc z psem na spacer zobaczyłam kawałeczki parówek, porozrzucane wzdłuż parkanu tej restauracji, zarówno po zewnętrznej, jak i wewnętrznej stronie płotu. Niestety były one nafaszerowane drobinkami rozbitego szkła. Uzbierałam łącznie dwie garści, które wyrzuciłam w pośpiechu do kosza. Niestety mój pies zjadł jedną z nich. Na szczęście przeżył, bo szybko podałam mu wodę utlenioną do pyska. Zwymiotował to, co połknął na spacerze - mówi zbulwersowana mieszkanka.
Incydent czy początek serii?
- To jest straszne i nie mieści mi się w głowie. Do tej pory czytałam o takich przypadkach wyłącznie w mediach i wydawało mi się to nierealne. Wczoraj dopiero przekonałam się, jak ludzie potrafią być okrutni - mówi właścicielka psa.
Jak przyznała, odbyła rozmowę z właścicielem restauracji, który nic nie wiedział na temat zaistniałej sytuacji. Obiecał, że personel zacznie baczniej zwracać uwagę na to, co dzieje się w okolicy. Mieszkanka zamierza też udać się na komisariat na Tarchominie, gdyż bez odpowiedniego zawiadomienia funkcjonariusze nie podejmą działań w celu wyjaśnienia sprawy. W pobliżu nie ma monitoringu a o świadków zdarzenia będzie trudno. Mieszkanka poprosiła o nagłośnienie sprawy w celu wzbudzenia czujności wśród właścicieli psów w Choszczówce. Nie wiadomo, czy był to incydent, czy dopiero początek serii.
(db)
.