Oszukał policję i zgłosił kradzież auta
16 stycznia 2012
Kiedy chce się uniknąć odpowiedzialności za jazdę na bani, można się pokusić o próbę oszukania organów ścigania. Sęk w tym, że na ogół taka "zgłoszeniówka" jest zbyt grubymi nićmi szyta. Przekonał sie o tym Maciej C. na Bemowie.
Podczas przesłuchania pokrzywdzonego pojawiły się pewne nieścisłości. Kryminalni przeprowadzili dokładną analizę zebranych materiałów i nabrali podejrzeń, że rzekoma kradzież mogła wcale nie mieć miejsca. W tym samym czasie inna załoga policji otrzymała zgłoszenie o zablokowaniu przez uszkodzony samochód bramy wjazdowej do posesji przy ul. Kunickiego. Okazało się, że wspominany samochód jest poszukiwany i należy do Macieja C.
Mundurowi byli już pewni, że mają do czynienia z tak zwaną "zgłoszeniówką". Wtedy ponownie wezwali i przesłuchali 35-latka. Ten przyznał się, iż tego dnia walnął kilka luf ze znajomymi. Po spotkaniu wsiadł za kierownicę i chciał pojechać do domu. Jadąc stracił panowanie nad autem i uderzył w słup. Samochód porzucił na poboczu i uciekł. Prawdopodobnie myślał, że w ten sposób uniknie odpowiedzialności za jazdę w stanie nietrzeźwości i spowodowanie kolizji.
Teraz sprawą zajmie się prokurator, który najprawdopodobniej przedstawi Maciejowi C. zarzut zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie i składania fałszywych zeznań, za co grożą nawet trzy lata w pace. Ale wykalkulował...
TW Fulik
na podstawie informacji policji