Opryskliwa urzędniczka ratusza
26 września 2011
Mieszkanka odwiedzająca park Górczewska zgłosiła dzielnicowemu urzędowi, że przy alejkach leży gnijąca i śmierdząca skoszona trawa. Do "Echa" zadzwoniła zdegustowana sposobem, w jaki ją potraktowano w ratuszu.
Czytelniczka opowiada, że urzędniczka była bardzo nieprzyjemna i kazała jej podać dokładne lokalizacje "kupek" trawy. - Czy ja jestem od liczenia kupek i sprawdzania całego parku? Kobieta przez całą rozmowę była niesympatyczna, a na koniec odłożyła słuchawkę, nie pozwalając dokończyć mi zdania - relacjonuje pani Bogusława.
Jak władze wytłumaczą zachowanie przedstawicielki "najbardziej przyjaznego mieszkańcom urzędu w Warszawie"? Taki tytuł otrzymał bemowski ratusz w tegorocznym konkursie stołecznych Wydziałów Obsługi Mieszkańców.
Będą sankcje?
Urzędnicy tłumaczą, że niezwłoczne zabranie trawy i wywiezienie jej do utylizacji z terenu parku uniemożliwiały w wakacje intensywne opady deszczu występujące w okresie koszenia. - Rozmoknięty grunt i zaleganie wody podeszczowej skutecznie uniemożliwiły wjazd ciężkiego sprzętu na teren parku Górczewska. Z chwilą pojawienia się odpowiednich warunków atmosferycznych całość pokosu została niezwłocznie uprzątnięta - informuje Michał Łukasik, rzecznik urzędu dzielnicy Bemowo. Jednocześnie przypomina, że każde niewłaściwe zachowanie urzędnika powinno być przez mieszkańca zgłaszane bezpośrednio do sekretariatu burmistrza. - Każdego naszego pracownika obowiązuje, wprowadzony 15 marca 2007 roku, Kodeks Bemowskiego Urzędnika, który jednoznacznie określa właściwy sposób zachowania w stosunku do interesantów. Każde potwierdzone złamanie przez urzędnika zasad opisanych w "Kodeksie" skutkuje sankcjami dyscyplinarnymi - zapewnia rzecznik.
Anna Przerwa