REKLAMA

Bielany

Historia i teraźniejszość

 

Odpust na Bielanach. Kiedyś spieszyła tu cała Warszawa

  29 kwietnia 2016

alt='Odpust na Bielanach. Kiedyś spieszyła tu cała Warszawa'
źródło: Dobre Miejsce

Odpusty na Zesłanie Ducha Świętego, czyli tak zwane Zielone Świątki w Lesie Bielańskim, to tradycja tak stara jak same Bielany, sięgająca królów Władysława IV i Jana Kazimierza. W przeszłości był to największy odpust Warszawy. Tegoroczny odbędzie się już 15 maja. A jak bywało kiedyś?

REKLAMA

Odpustowa tradycja związana jest, jakże by inaczej, z klasztorem Kamedułów ufundowanym w 1639 roku przez króla Władysława IV. Właśnie klasztor u Kamedułów stał się w niedługim czasie ulubionym miejscem świętowania Zielonych Świątek przez dwór królewski. Do klasztoru przybywał monarcha wraz z całym dworem na modlitwę, mszę, ucztę, polowanie i dwudniową zabawę z atrakcjami. Tylko z tej jedynej okazji święta zesłania Ducha Św. do klasztoru miały wstęp kobiety. Według kronik kamedulskich zwyczaj odpustów i świętowania w Bielanach datuje się od 1673 roku.

Za króla Sasa

Z czasem w odpustach bielańskich zaczęli uczestniczyć nie tylko możni, ale także lud. Uroczystości gromadziły wielotysięczne tłumy. Za czasów saskich odpusty stały się jeszcze bardziej okazałe. Zamieniły się w coś na kształt ludowych festynów z pokazami fajerwerków, występami teatrów, wyszynkiem, targiem i tańcami przy skocznej muzyce. W okolicach klasztoru wyrastały kramy, sceny, szynki piwne. Tradycja trwała i później. Stanisław August Poniatowski ponoć uwielbiał odpustowe uroczystości na Bielanach. A wraz z nim podążała tu cała Warszawa. Wielcy panowie przybywali we wspaniałych karetach, a lud w odświętnych strojach.

Kup bilet

Karuzela, karuzela

W XIX wieku Zielone Świątki, tak jak i wcześniej, były okazją do zabaw ludowych. W ruch puszczano karuzele, a tłumy po nabożeństwie ruszały na majówkę. Odpustowe wyprawy na Bielany zaczynały się w świąteczną niedzielę, trwały w poniedziałek, a zdarzało się, że i we wtorek. W 1885 roku, wedle zapisków Franciszka Galińskiego, w ciągu trzech dni świąt statki przewiozły na Bielany 30 tys. osób. W okolicznych karczmach i zaaranżowanych naprędce szynkach zabrakło piwa... Z czasem liczba chętnych nieco malała. W 1901 roku w Zielone Świątki przybyło na bielański odpust "tylko" 12 tys. osób. Wydano nawet zarządzenie, by zamykać bramy domów masowo opuszczanych przez wyjeżdżających na majowe święto ludzi. Dochodziło bowiem do licznych kradzieży. Odpust coraz mniej miał wspólnego z religijnym świętem, a stawał się okazją do hucznej zabawy i tańców. Były huśtawki, karuzele, o których śpiewała później Maria Koterbska, kataryniarze, stoiska z wiktuałami, wyszynk, słowem wszystko, czego potrzeba było na ludowy festyn.

REKLAMA

Tradycja dzisiaj

Także i dziś zielonoświątkowy odpust jest na Bielanach obchodzony szczególnie uroczyście. W końcu tradycja zobowiązuje. W tym roku, w świąteczną niedzielę 15 maja zacznie się procesją znad Wisły, gdzie tratwą z archikatedry św. Jana Chrzciciela przypłynie obraz św. Bruno z Kwerfurtu. Po przeniesieniu obrazu do kościoła rozpocznie się msza. Oprawę muzyczną zapewni orkiestra dęta. Po mszy spektakl teatralny dla dzieci "Opowieści starego kredensu", a znani aktorzy przedstawią "Pana Wołodyjowskiego". Będzie kiermasz rękodzieła nowoczesnego i ludowego oraz swojskiego jadła, a także warsztaty plastyczne dla dzieci. Do tańca zagra znany folkowy zespół "Drewutnia", będzie też grill i tradycyjne odpustowe słodycze. Czyli prawie jak dawniej - coś dla ducha i ciała. Dobrze, że tradycja nie ginie.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze (3)

# Księżycowy

29.04.2016 22:51

Jeszcze w latach 80 uw ,przy ruinach gdzie obecnie znajduje się seminarium tradycja odpustów istniała,
pańska skórka, korkowce (czyli pistolety na korki i kapiszony),wiatraki na drucie, jojo (kolorowa piłeczka?
z gumką kauczukową) i oczywiście wata cukrowa to były frykasy ...
Hitem też ówcześnie była gumowa godzilla i głowa czarnego diabełka z czerwonym językiem ...

# Walimango

30.04.2016 16:51

A ha ha ha spieszyła... Ha ha ha... A poważnie spieszyła i śpieszyła to dwa rożne słowa, jak bynajmniej i przynajmniej, brzmią podobnie, znaczą cos zupełnie innego.

# Rafał

25.08.2017 23:11

#Walimango napisał(a) 30.04.2016 16:51
A ha ha ha spieszyła... Ha ha ha... A poważnie spieszyła i śpieszyła to dwa rożne słowa, jak bynajmniej i przynajmniej, brzmią podobnie, znaczą cos zupełnie innego.

Niezupełnie! Patrz: słownik języka polskiego!

REKLAMA

więcej na forum

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024