O tej wichurze pamiętano przez wieki. Gotycka wieża w Warszawie legła w gruzach
21 lutego 2022
Silny wiatr z 1602 roku zapisał się w dziejach Warszawy na tyle, że kilkaset lat później zaczęto nazywać go... huraganem. Zniszczenia wymusiły przebudowę najważniejszej świątyni w mieście i przyczyniły się do rozpowszechnienia nowego stylu w sztuce.
"Kościół farski jest nadobny / Wielki, w ołtarze ozdobny / Cymboryjum i chrzcilnica / Od złota i kazalnica" - tak w 1643 roku opisywał kolegiatę św. Jana Chrzciciela przy Świętojańskiej kompozytor Adam Jarzębski. Jego poemat "Gościniec, albo krótkie opisanie Warszawy" był wyśmiewany za żenujący poziom artystyczny, jednak dziś uchodzi za pierwszy w historii przewodnik po mieście.
Częstochowskie rymy o Warszawie
Opisując kolegiatę Jarzębski wymienia przede wszystkich jej "stary płaszcz" i okazałe rozmiary. Wspomina także o nagrobku ostatnich książąt mazowieckich, Stanisława i Janusza III z dynastii Piastów, uznawanych wówczas za otrutych przez królową Bonę, a w rzeczywistości zmarłych młodo z powodu licznych wad genetycznych.
Jeśli kolegiata prezentowała się wówczas choć trochę interesująco, było to zasługą króla Zygmunta III Wazy, który nie szczędził funduszy na jej odbudowę po zniszczeniach wywołanych wichurą. Świątyni nie przywracano niemodnego już, gotyckiego wizerunku, ale budowano całkiem nową fasadę w stylu barokowym.
"Huragan" 1602 roku
Jeszcze w 1602 roku kolegiata św. Jana Chrzciciela była zdecydowanie najwyższym budynkiem w niewielkiej Warszawie. Rycinie Jacoba Hoefnagela z końca XVI wieku nie można do końca ufać, ale daje ona pewne wyobrażenie o tym, jak wyglądała górująca nad miasteczkiem gotycka wieża. Murowany kościół św. Jana Chrzciciela, podniesiony później do rangi kolegiaty, powstał za panowania księcia mazowieckiego Janusza Starszego i pozostawał najważniejszą świątynią w mieście.
Zawalenie się wieży musiało być dla ówczesnych mieszkańców szokiem. Niektórzy mogli uznać zniszczenie kolegiaty za element katastrofy klimatycznej, czyli boskiej kary nałożonej na ludzkość za "nadmierną emisję grzechów". Nie wiemy, ile osób wówczas zginęło ani jakich zniszczeń doznały pozostałe, w dużej mierze drewniane budynki. Gdy w XIX wieku rozpowszechniła się prasa i zaczęły powstawać pierwsze poważne opracowania historyczne, wichura sprzed wieków zaczęła być nazywana huraganem. Huragany występują w Ameryce Północnej i są nieporównywalnie potężniejsze, co nie przeszkadza w powtarzaniu błędu na niezliczonych stronach poświęconych historii Warszawy.
Dominik Gadomski