O libacjach w zoo, czyli urzędnik wie lepiej
7 maja 2007
Grono urzędników, powołanych przez poprzednią ekipę (często wbrew prawu - bez konkursu) wciąż ma się dobrze. Po chwili strachu znowu poczuli się władzą. I na ostatniej sesji rady Warszawy pokazali rajcom, że mają ich za maszynki do głosowania, bo do tego przyzwyczaili się w poprzedniej kadencji.
Autorka jest radną Warszawy (Lewica i Demokraci) |
Nie przepijać do zebry!
Przeciwnikami wprowadzania przygotowanej przez ratusz uchwały o zakazie spoży-wania i sprzedaży alkoholu na targowiskach, w przejściach podziemnych czy na terenie ogrodu zoologicznego byli radni Lewicy i Demokratów, prezentując stano-wisko, że nie zakazami powinno się rozwiązywać kwestie patologii picia. A pozba-wianie przedsiębiorców możliwości handlowania piwem na bazarze byłoby nierów-nym traktowaniem podmiotów gospodarczych. Bo uchwała pozwala kupić alkohol w sklepie na terenie targowiska, ale już na stoisku przed sklepem nie. Poza tym, niechlujnie przygotowana, roiła się np. od błędów w adresach.Mimo to rada była skłonna przychylić się do stanowiska urzędników pod warun-kiem wyłączenia ogrodu zoologicznego ze spisu miejsc objętych prohibicją. Prze-cież skarg mieszkańców nie było. Poza tym trzeba by cofnąć już wydane koncesje. A zdaniem radnych nie można tego zrobić bez złamania prawa, bo w zoo nie naruszano ustawowych zasad sprzedaży czy spożywania napojów alkoholowych, co mogłoby być przesłanką.
Niestety urząd nie uznał żadnych kompromisów. Przedstawiciel ratusza stwier-dził, że po zoo lubią spacerować tatusiowie z dziećmi, trzymając piwo w ręku, a proponowany zakaz uniemożliwiłby takie sytuacje. Ten jawnie nieuczciwy argument spotkał się ze sprzeciwem. Przez ostatnich dziesięć lat nie zdarzyło się, by ktokolwiek pod wpływem alkoholu stworzył zagrożenie czy choćby wywołał burdę na terenie ogrodu. Ogrodu, który jest placówką naukowo-badawczą, nie oświatową i nie tyczą go regulacje prawne odnoszące się do szkół. Obowiązuje przecież zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych i to oznacza, że nikt nie spaceruje po ogrodzie z flaszką w ręku. Na terenie zoo znajdują się jednak trzy restauracje i tam, jeśli taka wola, spacerowicze mogą, przy stolikach wypić piwo. Nie chodzi przecież o to, żeby dzieciom wmawiać, że nie istnieje alkohol, ale by pokazać, że można go spożywać w sposób rozsądny, elegancki. Ponadto restauracje - ze wzglę-du na swe piękne i nie wadzące położenie - są wynajmowane na różne uro-czystości, na których jest podawany alkohol. Chyba nie należy pozbawiać zoo tego źródła dochodu. Zwłaszcza, że dotacje miejskie są niewystarczające i placówka szuka innych źródeł finansowania. Przez ostatnie lata ogród przeszedł metamor-fozę, stał się nowoczesnym miejscem rozrywki rodzinnej. Dlaczego zatem ratusz upierał się, że należy ukarać zoo za pijackie ekscesy mające miejsce gdzie indziej i wywoływane wcale nie przez rodziców z dziećmi, spędzających wolny czas w otoczeniu przyrody?
Warszawiacy mają dosyć
Dosyć picia z butelki opakowanej w gazetę, a tak się pije w Warszawie. Dlaczego można robić grilla w parkach Berlina lub pić piwo w parkach Petersburga - sarkają warszawiacy. Z sondażu przeprowadzonego przez jeden z dzienników wynika, że nie przeszkadza nam picie w parkach, ale na ulicach i w autobusach tak. Prawie 70 proc. badanych nie widzi nic złego w wypiciu piwa czy wina w parku, ale jedno-cześnie nie ma akceptacji dla wódki.Zakaz picia alkoholu w środkach komunikacji miejskiej popiera prawie 60 proc. ankietowanych. Najbardziej akceptowany jest zakaz picia na nadwiślańskich pla-żach. Tu warszawiacy w dużym stopniu podzielają opinie ratowników i lekarzy - pijący alkohol na plaży częściej topią się podczas kąpieli i są ofiarami udarów.
Sprawa zoo jeszcze będzie przedmiotem obrad rady Warszawy. Dobrze, by dała impuls do przeglądu kadr, zwłaszcza tam, gdzie ciasne doktryny partyjne poprzedniej ekipy biorą górę nad rozumieniem interesu miasta i mieszkańców.
A normalnych ludzi spędzających czas na terenach zielonych strzec powinny nie mnożące się zakazy, ale patrole straży miejskiej i policji, natychmiast reagu-jące, gdy między wypoczywających czy bawiących się ludzi zaplączą się chuligani lub agresywne ochlapusy.
Agnieszka Kuncewicz
akuncewicz@warszawa.um.gov.pl