Nokturnu, dawniej Chopina - ulica z wyrokiem śmierci
27 marca 2015
Niewiele osób kojarzy ulicę Nokturnu na Bielanach. Nic dziwnego, bo znajduje się ona na istnym końcu świata. Świata, który i tak powoli, w osamotnieniu umiera. Bo zagląda tu tylko światło księżyca, które w mroku rozświetla rozpadające się przedwojenne domki dawnej podwarszawskiej kolonii. Choć tętniło tu życie, dziś prawie wszystkie domy są opuszczone. Mieszkają tu za to kozy.
Dziś z tego świata nie zostało nic. Ulica jest zapomniana przez Boga i ludzi. Wiele domów legło w gruzach i wygląda jak dekoracja do filmu o wojnie. - O, w tamtym domu, to chyba był numer 10, mieszkał Tadeusz Bogdanik. Bardzo porządny facet. Był na wojnie, siedział w obozie. Po wyzwoleniu wrócił tu i mieszkał w swoim domu do końca - mówi starszy mężczyzna, którego spotykam na drodze. W otulinie Puszczy Kampinoskiej, wśród zielonych łąk mazowieckich mieszkali podoficerowie i oficerowie Wojska Polskiego oraz urzędnicy. Stawiali domki solidne. Drewniane albo murowane. W ogrodach pachniało bzem, zaś z owoców powstawały wspaniałe przetwory. Dlaczego jest tu jak w horrorze? Wszystkie domy opuszczone... - Młodzi podostawali mieszkania za komuny. Huta Warszawa ciągle się rozbudowywała i wchłaniała kolejne ulice i domy. Ulicę Tarnowskiego zajęła walcownia metali - wyjaśnia mój rozmówca. - Starzy poumierali, młodym nie chce się zająć ogródkiem. Nie sprzedają posesji, bo kto tu kupi działkę, na tej umieralni - dodaje. I mówi, że z tej ulicy wywodzi się nawet jeden biskup. - Biskup Zbigniew Kraszewski urodził się w tamtym drewniaku - wskazuje dom nr 9.
Ulica Nokturnu nie ma utwardzonej nawierzchni. Nie ma nawet chodników - po deszczu jest tu błotniście. Jest kilka latarń. Tylko czy mają po co świecić? Nikt tu przecież już praktycznie nie mieszka. Nie licząc jednej zagraconej posesji, na której mieści się domowa hodowla... kóz! Rogacizna ma wybieg przed zrujnowanym drewniakiem.
Tak historia zatacza koło. Najpierw było pole. Potem powstały uliczki i domy. Za sanacji było tu pięknie, jak na pocztówce. Osiedle przetrwało wojnę, a przecież w okolicy odbyła się słynna, bardzo krwawa bitwa Polaków z Niemcami, zwana Warszawskimi Termopilami. 20 września 1939 roku żołnierze 30. Pułku Strzelców Kaniowskich pod komendą majora Bronisława Kamińskiego broniła stolicy na polach Placówki, Wawrzyszewa i Wólki Węglowej. Nokturnu obronną ręką wyszła z prób wchłonięcia jej przez wielką Hutę Warszawa. I ostatecznie dokonuje żywota w cieniu kominów ogromnego zakładu. Nikogo tu nie ma. Nikt tu nie przychodzi. Czy pozostało już tylko skreślenie tej ulicy z rejestru nazw...?
Przemysław Burkiewicz