REKLAMA

Bielany

Urodził się tu biskup, dziś mieszkają kozy

 

Nokturnu, dawniej Chopina - ulica z wyrokiem śmierci

  27 marca 2015

alt='Nokturnu, dawniej Chopina - ulica z wyrokiem śmierci'

Niewiele osób kojarzy ulicę Nokturnu na Bielanach. Nic dziwnego, bo znajduje się ona na istnym końcu świata. Świata, który i tak powoli, w osamotnieniu umiera. Bo zagląda tu tylko światło księżyca, które w mroku rozświetla rozpadające się przedwojenne domki dawnej podwarszawskiej kolonii. Choć tętniło tu życie, dziś prawie wszystkie domy są opuszczone. Mieszkają tu za to kozy.

REKLAMA

Nokturnu - bardzo ładna nazwa. I adekwatna do miejsca, ponieważ od czasów międzywojnia, gdy na łąkach wsi Placówka powstała kolonia domków jednorodzinnych, aż po lata sześćdziesiąte była to ulica Fryderyka Chopina. A on komponował m.in. nokturny. Było tu pięknie i zielono. W otulinie Puszczy Kampinoskiej, wśród zielonych łąk mazowieckich mieszkali tu podoficerowie i oficerowie Wojska Polskiego oraz urzędnicy. Stawiali domki solidne. Drewniane albo murowane. W ogrodach pachniało bzem, zaś z owoców powstawały wspaniałe przetwory. Porzeczki nadawały się na dżemy i powidła, z winogron można było zrobić pyszne domowe wino, zaś jabłka lądowały na talerzach w postaci szarlotki. Cisza niezmącona hałasami wielkiego miasta pozwalała zapomnieć, że to ledwie parę kilometrów od Warszawy. Na Chopina rzadko zjawiały się samochody. Jeśli już to służbowy wóz jakiegoś pana kapitana czy majora.

Dziś z tego świata nie zostało nic. Ulica jest zapomniana przez Boga i ludzi. Wiele domów legło w gruzach i wygląda jak dekoracja do filmu o wojnie. - O, w tamtym domu, to chyba był numer 10, mieszkał Tadeusz Bogdanik. Bardzo porządny facet. Był na wojnie, siedział w obozie. Po wyzwoleniu wrócił tu i mieszkał w swoim domu do końca - mówi starszy mężczyzna, którego spotykam na drodze. W otulinie Puszczy Kampinoskiej, wśród zielonych łąk mazowieckich mieszkali podoficerowie i oficerowie Wojska Polskiego oraz urzędnicy. Stawiali domki solidne. Drewniane albo murowane. W ogrodach pachniało bzem, zaś z owoców powstawały wspaniałe przetwory. Dlaczego jest tu jak w horrorze? Wszystkie domy opuszczone... - Młodzi podostawali mieszkania za komuny. Huta Warszawa ciągle się rozbudowywała i wchłaniała kolejne ulice i domy. Ulicę Tarnowskiego zajęła walcownia metali - wyjaśnia mój rozmówca. - Starzy poumierali, młodym nie chce się zająć ogródkiem. Nie sprzedają posesji, bo kto tu kupi działkę, na tej umieralni - dodaje. I mówi, że z tej ulicy wywodzi się nawet jeden biskup. - Biskup Zbigniew Kraszewski urodził się w tamtym drewniaku - wskazuje dom nr 9.

Ulica Nokturnu nie ma utwardzonej nawierzchni. Nie ma nawet chodników - po deszczu jest tu błotniście. Jest kilka latarń. Tylko czy mają po co świecić? Nikt tu przecież już praktycznie nie mieszka. Nie licząc jednej zagraconej posesji, na której mieści się domowa hodowla... kóz! Rogacizna ma wybieg przed zrujnowanym drewniakiem.

Tak historia zatacza koło. Najpierw było pole. Potem powstały uliczki i domy. Za sanacji było tu pięknie, jak na pocztówce. Osiedle przetrwało wojnę, a przecież w okolicy odbyła się słynna, bardzo krwawa bitwa Polaków z Niemcami, zwana Warszawskimi Termopilami. 20 września 1939 roku żołnierze 30. Pułku Strzelców Kaniowskich pod komendą majora Bronisława Kamińskiego broniła stolicy na polach Placówki, Wawrzyszewa i Wólki Węglowej. Nokturnu obronną ręką wyszła z prób wchłonięcia jej przez wielką Hutę Warszawa. I ostatecznie dokonuje żywota w cieniu kominów ogromnego zakładu. Nikogo tu nie ma. Nikt tu nie przychodzi. Czy pozostało już tylko skreślenie tej ulicy z rejestru nazw...?

Przemysław Burkiewicz

 

REKLAMA

Komentarze (4)

# wwwwt

27.03.2015 09:22

Nikt nie kupi tam ziemi nie dlatego, że to "umieralnia", ale dlatego że życie tuż przy murze huty naprawdę nie służy zdrowiu. Aktualne pokolenie zdaje się w ogóle nie rozróżniać elementarnych podstaw - dla nich może być i przy autostradzie, albo wysypisku (jak na Radiowie) byleby było TANIO. A potem dziwić się, że dzieci alergie, nowotwory i inne paskudztwa mają.

# Jarek z Marek

27.03.2015 11:22

Co za "nader wysublimowany lead". Gratuluję "wiedzy i poziomu profesji". Ps. W lead pisze się jeden akapit, celem wprowadzenia Czytelnika w treść przewodnią dalszej części materiału. To tak, na marginesie. Reszta bez komentarza.

# Jacek z Macek

27.03.2015 11:38

Jarku, sam musisz najpierw popracować nad interpunkcją.

REKLAMA

 jkj

28.03.2015 08:03

Świetny artykuł, takich nam własnie trzeba! :)
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy