Nieudana randka. Kobieta dosypała mu środek usypiający i okradła
10 stycznia 2022
Pewien 42-latek z Ursynowa za pośrednictwem portalu randkowego umówił się na seks z młodszą o dziesięć lat kobietą. W rezultacie stracił samochód i pieniądze.
Mężczyzna zdecydował się spotkać z kobietą we własnym mieszkaniu. Zaraz po spotkaniu z nią nagle zasnął. Gdy obudził się około 8:00, zorientował się, że został okradziony.
Kradzież zamiast seksu
Z mieszkania zniknęły 22 tys. zł w gotówce, dwa smartfony, dowód osobisty, karty płatnicze, klucze do mieszkania i kluczyki do forda mondeo. Po chwili się okazało, że zniknął też zaparkowany przed budynkiem samochód. Wiedząc, że jeden ze smartfonów ma włączoną funkcję lokalizacji, używając innego telefonu mężczyzna ustalił, że kobieta może przebywać w mieszkaniu przy Puławskiej.
Późnym wieczorem pokrzywdzony udał się na miejsce i spotkał na klatce schodowej kobietę, która gościła u niego minionej nocy. Chwilę później na miejscu pojawili się wezwani przez niego policjanci. Kobieta twierdziła, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą. Potwierdziła, że była u mężczyzny wieczorem, ale wyszła około pierwszej w nocy, gdy zasnął.
Interwencja przy Puławskiej
Nie chciała wejść do mieszkania tłumacząc to obecnością chorej matki, której nie można denerwować. Później dodała, że nie ma kluczy, ale pokrzywdzony widział wchodzącego do środka mężczyznę. Funkcjonariusze dłużej nie czekali na zaproszenie. Skontaktowali się telefonicznie z prokuratorem, który zlecił przeszukanie mieszkania w celu zabezpieczenia przedmiotów i śladów, które mogą być dowodami w sprawie kradzieży.
Mieszkania nie otworzyła chora matka podejrzanej, ale jej 45-letni partner, który - jak później ustalili kryminalni - również brał udział w kradzieży. W jednej z kurtek wiszących w szafie policjanci znaleźli pęk kluczy należących do pokrzywdzonego. Zabezpieczono również 2 tys. zł, ale domownicy nie chcieli powiedzieć, gdzie ukryli skradziony samochód. Policjantom udało się jednak ustalić, że 45-latek odstawił forda mondeo na parking przy Jutrzenki. Ostatecznie para trafiła do tymczasowego aresztu. Grozi im po pięć lat więzienia.
(db)