Niebezpieczne dokarmianie dzików. Apel leśników
9 lipca 2018
Na jednej z posesji w Wawrze gospodarz dokarmia dziki. - Nie trafiają do niego żadne argumenty - załamują ręce pracownicy Lasów Miejskich.
- Jestem mieszkańcem Wawra i mam straszny problem z dzikami. Napotykam je praktycznie codziennie. Boję się swoje dzieci puścić same po okolicy. Jedną z głównych przyczyn obecności dzików jest ich dokarmianie. W rejonie ulicy Peonii ktoś je regularnie dokarmia na swojej posesji. Może warto o tym napisać, że przez takie działania dzików jest coraz więcej i robi im się po prostu krzywdę - napisał do nas pan Michał.
Paśnik przyciąga dziki
- Regularnie wysypywane są tam worki z marchewką, kapustą, itd. Niby jest to ich pole - pytanie czy mogą tak legalnie wysypywać to kosztem nas wszystkich? - denerwuje się mieszkaniec. Jak się okazuje, sprawa już od kilku lat jest też dobrze znana pracownikom Lasów Miejskich. - W tym roku jeszcze tam nie byliśmy, ale w zeszłym otrzymaliśmy zgłoszenie, że w okolicy jest locha z małymi. Na miejscu rolnik z jakimś drągiem do nas wybiegł krzycząc "jego kostka, jego droga, jego pole, on se może robić co chce". To najprawdopodobniej handlarz i wysypuje tam odpadki warzyw, głównie kapustę i marchew. Żadne argumenty do niego nie trafiają - zdradza nam jeden z pracowników Lasów Miejskich.
Może być niebezpiecznie
- Apelujemy, żeby nie dokarmiać dzików! Z terenu Wawra mamy najwięcej zgłoszeń z całej Warszawy dotyczących tych zwierząt - od dalekiej Falenicy i Aleksandrowa po część północną w rejonie Traktu Brzeskiego, czy ulicy Czecha. Dziki przychodzą do człowieka zasadniczo dlatego, że jest tutaj źródło pokarmu. Dokarmiając oswajamy te zwierzęta i pokazujemy im, że nasze otoczenie jest łatwym źródłem pokarmu. Pokazujemy im, że przy nas mogą czuć się bezpieczne. Konsekwencją tego jest to, że podchodzą do ogrodzeń, buchtują, niszczą trawniki. Częste są kolizje drogowe z dzikami, lochy potrafią wejść na komuś na działkę, aby urodzić, a w obronie swoich małych mogą być niebezpieczne. Również psy w starciu z dzikiem są mocno poranione lub giną - mówi o zagrożeniach Andżelika Gackowska, zastępca dyrektora Lasów Miejskich.
Fast food dla dzika
- Człowiek, który prawdopodobnie w dobrej wierze dokarmia dziki, myśli, że pomaga tym zwierzętom. Tymczasem jest inaczej. On nie pomaga, bo paśnik działa trochę tak jak McDonald's na człowieka. Nie jest to posiłek, do którego nasz organizm jest fizjologicznie przyzwyczajony i który by później nie powodował różnego rodzaju cywilizacyjnych chorób. Tak samo jest ze zwierzętami. Człowiek nie jest w stanie zapewnić im karmy, która występuje w ich naturalnym środowisku, więc wyrzuca im to, co ma w swoim gospodarstwie niepotrzebnego, czyli odpady. Efektem są metaboliczne problemy u zwierząt - przekonuje Andżelika Gackowska.
(DB)