Nie wiadomo, kto zabijał ptaki
26 stycznia 2012
Białołęcka policja zakończyła dochodzenie w sprawie śmierci ptaków w pobliżu słupa wysokiego napięcia przy skrzyżowaniu ulic Głównej i Łącznej. Winnego nie ustalono, jednak zarówno policja, jak i radny Marcin Korowaj, który jako pierwszy zainteresował się sprawą, obiecują, że będą bacznie przyglądać się sytuacji.
Przesłuchania sąsiadów
- Zapytaliśmy RWE Stoen, czy słup energetyczny usytuowany w okolicy ulic Głównej i Łącznej nie posiada usterek, czy firma podczas wykonywania prac lub sprawdzania sieci elektrycznej natknęła się na martwe ptaki, i czy podczas prac mieszkańcy sygnalizowali pracownikom o nieprawidłowym działaniu słupa wysokiego napięcia oraz o swych spostrzeżeniach, że to wadliwe działanie słupa prowadzi do śmierci ptaków - relacjonuje Krzysztof Stachyra, zastępca naczelnika wydziału prewencji białołęckiej policji.
Stoen w odpowiedzi wyjaśnił, że ani na słupie, ani na linii energetycznej "nie widać żadnych oznak działania łuku elektrycznego" (okopconych izolatorów, nadpalonych przewodów po zwarciach).
- Podano nam także informację, że przy okazji oględzin pracownicy Stoenu rozmawiali z jednym z mieszkańców, który mówił, że przyczyną śmierci ptaków nie jest linia energetyczna, lecz słyszalne strzały. Ktoś strzelał do ptactwa, prawdopodobnie z broni palnej - tłumaczy Stachyra.
Policja podkreśla, że sprawę dokładnie przeanalizowano. Dzielnicowy rozmawiał z mieszkańcami, którzy zgodnie twierdzili, że to jednak słup jest przyczyną śmierci ptaków. Opowiadali też, że w czasie interwencji energetyki na pół dnia wyłączono prąd i od tamtej pory sytuacja wróciła do normy - martwych ptaków już nie ma. Tak więc wygląda na to, że Stoen wykonywał na słupie nieco więcej prac niż tylko sprawdzanie linii...
Policja prosi mieszkańców o wszelkie informacje w przypadku kolejnych podobnych zdarzeń. Można to zrobić dzwoniąc pod numery alarmowe lub do dzielnicowych: 22 603-53-17, 22 603-53-22, a także do dyżurki: 22 603-51-31.
Zadowolony z obrotu sprawy jest radny Marcin Korowaj. - Cieszę się z faktu, że problem zainteresował tak szerokie grono ludzi. Dzięki temu obecnie pod słupem nie ma już szczątków, a przed interwencją miejsce to było dosłownie usłane dziesiątkami martwych ptaków, a przecież miarą naszego człowieczeństwa jest podobno stosunek do zwierząt... - mówi radny.
Anna Sadowska