Nie po kolei z tradycją
8 listopada 2011
- Byłam w muzeum dzisiaj z dziećmi i były zachwycone. Naprawdę zawalczmy o takie magiczne miejsca, które dużo uczą i nas, i nasze dzieci - pisze pani Dorota na facebookowym profilu "Ratujmy Muzeum Kolejnictwa w Warszawie".
Z jednej strony, jako urzędnik - wiceburmistrz, radny sejmiku mazowieckiego - wiceprzewodniczący komisji kultury sejmiku, z drugiej zaś strony jako tata 4-letniego Mikołaja, osoba korzystająca z tego muzeum.
Niestety, nie potrafię rozdzielić obydwu podejść, a życie nauczyło mnie, że faktycznie jak nie wiadomo o co chodzi, to prawie zawsze chodzi o pieniądze.
Zawodowo przyglądam się aferze, jaka jest związana z funkcjonowaniem Muzeum Kolejnictwa i trudno odmówić słuszności niektórym argumentom zarówno dyrekcji muzeum, jak i PKP, właścicielowi terenu.
Zapoznaję się z pismami w tej sprawie, notami, wypowiedziami oficjalnymi i medialnymi. Zapoznaję się z korespondencją wymienianą między władzami muzeum, władzami Mazowsza, Ministerstwem Infrastruktury czy zarządem PKP. Obserwuję to wszystko i oczom nie wierzę!
W natłoku sporów prawnych zapomniano chyba o tym, po co jest Muzeum Kolejnictwa, czemu ma służyć, czyj dorobek prezentuje i że jest bardzo ważną instytucją kultury w Warszawie.
Zapomniano, że nie liczy się w życiu tylko kasa, nieruchomości, działki warte miliony złotych i ewentualne kolejne biurowce w Warszawie.
Jakiś czas temu byłem z rodziną w Wiedniu. Tam, w Austrii, nikomu nie przeszkadza to, że tradycja i nowoczesność jest obok siebie. Nie przeszkadza nikomu, aby przy dobrach kultury usytuowane były nowoczesne inwestycje. Młodzi ludzie odwiedzający Wiedeń cieszą się zarówno z dorobku kultury, jak i korzystają z dobrodziejstw nowoczesności.
Chciałbym, aby dzieci mojego syna i tysiące zwiedzających, miały możliwość obcowania z niesamowitym dorobkiem kolei, jaki zgromadzony jest w Muzeum Kolejnictwa.
Dziwi mnie trochę, że PKP odcina się od swoich tradycji i korzeni. Przecież to kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, jest w prostej linii konsekwencją naszej historii i tradycji.
Jeden z ostatnich dokumentów, z jakimi miałem okazję zapoznać się w sprawie Muzeum Kolejnictwa to propozycja marszałka województwa kujawsko-pomorskiego, aby zgromadzone w Warszawie eksponaty zostały przeniesione do Torunia. Gratuluję marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu, który docenia wartość Muzeum Kolejnictwa. Cieszę się. Jednak z drugiej strony oburzony jestem, że tak ważna instytucja kultury może zniknąć z mapy Warszawy.
Czy mamy jeździć do Torunia, aby móc obcować z naszą tradycją i historią?
Pozytywnym aspektem problemu Muzeum Kolejnictwa jest możliwość, jaka zaistniała dzięki uprzejmości prezesa Huty Arcelor Mittal, pana Henryka Hulina. Niewykluczone, że Huta w czasowej dzierżawie przekaże na rzecz Muzeum Kolejnictwa jedną ze swoich hal produkcyjnych, w której mogłyby być zgromadzone wszystkie eksponaty muzeum, jakie obecnie znajdują się na terenie całej Polski.
Fakt ten cieszy z kilku powodów. Przede wszystkim: tak istotna instytucja kultury znalazłaby swoje miejsce w Warszawie na Bielanach, po wtóre muzeum miałoby przestrzeń dla eksponatów, a przede wszystkim cieszy fakt, że w tym chaosie decyzyjnym znalazła się firma, której na sercu leży dobro polskiej kultury!
W najbliższym czasie jako radny sejmiku mazowieckiego przedstawię tę propozycję. Ufam, że z pozytywnym skutkiem.
Grzegorz Pietruczuk
wiceburmistrz Bielan, były radny sejmiku mazowieckiego (2010-2014)