REKLAMA

Białołęka

oświata »

 

Nie lubię żargonu

  21 listopada 2008

W odpowiedzi na artykuł "Dzielnica porąbana na maksa".

REKLAMA


Autor jest wiceburmistrzem dzielnicy Białołęka
"Echo" w numerze 15 (190) z 26 września 2008 r. podkreśla talent swojej pracownicy Izy, jej "niesa-mowitą zdolność wymyślania tytułów". Talent niewąt-pliwie należy promować, ale nie jestem przekonany, czy mało wybredny język tytułów pani Izy na to za-sługuje. Myślę, że Czytelnicy "Echa" oczekują infor-macji rzetelnych, podanych w interesującej formie, dobrze gdy tytuł artykułu skłania do zatrzymania się nad tekstem, ale żargon w gazecie chyba zdecydo-wanej większości nie odpowiada.

Autor artykułu (Boch) przykłada ten tytuł do sy-tuacji w białołęckich przedszkolach i uzasadnia go w kilku zdaniach. Bardzo łatwo tak "na skróty" wskazy-wać i osądzać "winnych", zwłaszcza jeśli temat jest chwytliwy i dotyczy szerszego grona osób, różnie sy-tuowanych.

W przedszkolach publicznych mamy ok. 1200 miejsc, w niepublicznych ponad 2200. Z różnych względów do przedszkoli nie uczęszcza ok. 300-400 dzieci. 15-go każdego miesiąca biuro edukacji podaje w internecie informacje o wolnych miej-scach w przedszkolach publicznych na terenie Warszawy - we wrześniu było ich ok. 300.

To nieprawda, że nasza dzielnica nic nie robi w zakresie poprawy tej sytuacji - w 2009 roku oddamy do użytku przedszkole przy ul. Ostródzkiej na 150-180 miejsc. Wykonujemy projekty rozbudowy przedszkoli przy ulicy Porajów (40-60 miejsc) oraz przy ul. Strumykowej (150-180 miejsc). W nagrodę za rozbudowę modułową szkoły przy ul. Berensona miasto obiecało nam przekazanie w 2009 roku 6 mln zł na przedszkole modułowe przy ul. Poetów.

Trochę inaczej niż przedstawia autor artykułu jest też z opłatami za przedszko-le. W publicznych opłata stała wynosi 112,60 zł oraz 7 zł dziennie za wyżywienie - łącznie ok. 300 zł. Rodzice opłacają też zajęcia dodatkowe, np. lekcje angielskiego (ok. 30-40 zł).

Przykład opłat w przedszkolach niepublicznych zamieściło "Echo" w reklamie jednego z przedszkoli, tak się złożyło, że tuż pod omawianym artykułem. Zacytuję ten przykład: "wpisowe 300 zł, czesne 700 zł" - w tym zajęcia dodatkowe. Do-datkową atrakcją, oprócz zajęć rutynowych w przedszkolach publicznych, są tu dwa razy w miesiącu konie. W przedszkolach niepublicznych nauka angielskiego jest z reguły droższa, kosztuje 60-80 zł (małe grupy). Reasumując, w przedszkolach nie-publicznych rodzice płacą więcej niż w publicznych przeciętnie o ok. 350 zł mie-sięcznie. Oczywiście są też, ale nieliczne, przedszkola o bardzo wysokim standar-dzie, gdzie opłaty są rzeczywiście znacznie wyższe, ale są też rodzice, którzy chcą takich placówek dla swoich dzieci.

Białołęka, gdzie dziś jest zameldowanych na pobyt stały ok. 77 tys. osób, cza-sowo 1500 i mieszka ok. 20 tys. osób niezameldowanych, w 2012-13 roku będzie liczyła ok. 130 tys. mieszkańców. Czy przy takim tempie rozwoju dzielnicy średni budżet roczny na inwestycje w wysokości 40 mln zł pozwala na zabezpieczenie wszystkich potrzeb mieszkańców? Oceńcie Państwo sami wiedząc, że wybudowanie jednego przedszkola metodą tradycyjną to koszt ok. 13-15 mln zł bez ceny gruntu. Zarządowi dzielnicy nie brakuje rozeznania potrzeb ani chęci ich realizacji, ale bez uzyskania większych środków finansowych, o które stale zabiegamy, nie uda się wszystkiego zrobić w optymalnym czasie.

Andrzej Opolski

Od redakcji

Panie Burmistrzu!

Od kilku lat jest między nami zgoda co do jednego - przedszkola niepubliczne, do których chodzi zdecydowana większość dzieci z Białołęki - są za drogie dla rodzi-ców. W ustawie o systemie oświaty zapisano: "Dotacje dla niepublicznych przed-szkoli przysługują na każdego ucznia w wysokości nie niższej niż 75% ustalonych w budżecie danej gminy wydatków bieżących ponoszonych w przedszkolach publicz-nych w przeliczeniu na jednego ucznia."

Nie niższej, a więc można dopłacać więcej. Potrzebna jest tylko dobra wola ra-dy Warszawy. Niestety przez dwa lata nikt do rady miasta w tej sprawie nie wystą-pił. A szkoda, bo jeszcze w poprzedniej kadencji radni Białołęki podjęli uchwałę intencyjną, aby miasto finansowało przedszkola niepubliczne taką samą kwotą, jaką finansuje placówki własne. Radni chcieli stworzenia systemu, w którym właści-ciele prywatnych przedszkoli zobowiążą się, że nie będą od rodziców pobierać wię-cej niż ustalona kwota.

Wszystko po to, by dzielnica nie musiała budować nowych przedszkoli, bo i tak nie nadąży za deweloperami, a zajęła się na przykład budową szkół. Miejsca w przedszkolach zapewniłby wolny rynek, a samorząd - finansując po równo każde dziecko - miał pilnować, by stawki dla rodziców były przystępne. Pan też głosował za takim rozwiązaniem.

W niedawnej rozmowie telefonicznej z redaktorem "Echa" przyznał Pan, że pro-wadzona przez dzielnicę i miasto polityka budowania żłobków i przedszkoli prowa-dzi donikąd. Do tych wniosków zresztą doszliśmy już co najmniej pięć lat temu, kiedy był Pan radnym opozycji. Lata mijają - a bezsensowna polityka jest prowa-dzona nadal. Od dwóch lat to Pan współrządzi dzielnicą.

Ma Pan ograniczone kompetencje - to bezsporne. Nic jednak nie ogranicza Pańskiej wolności słowa, a Pan milczy. Zarząd milczy, rada dzielnicy milczy. A problem jest o wiele większy niż pięć lat temu.

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024