Namolni opanowali przysklepowe parkingi
11 lutego 2015
Jakiś czas cytowaliśmy opowieści klientów legionowskiego Kauflandu, zirytowanych naciągaczami koczującymi przed marketem. Interes musi się nieźle kręcić, ponieważ - według naszej czytelniczki - amatorzy szybkich pieniędzy regularnie pojawiają się też przy innych sklepach w mieście.
- Przed zamknięciem byłam częstym gościem tego sklepu. Niestety, od jakiegoś czasu regularnie byłam zaczepiana przez namolnych panów, którzy "proponowali" mi odstawienie koszyków, nierzadko wręcz bezczelnie mówili wprost: "daj dwa złote" - opowiada czytelniczka, która zadzwoniła do redakcji i dodaje, że bała się ich reakcji na odmowę. - Normą stali się też akwizytorzy wciskający namolnie wycieraczki czy perfumy w okazyjnie niskich cenach - dodaje.
Policja: temat nas interesuje
Skutecznego sposobu na pozbycie się namolnych pomocników nie znajdziemy, dopóki sprawy nie zna policja.
- Ludzie nie zgłaszają nam takich rzeczy, a szkoda. Interesujemy się jednak tym tematem, policjanci zarówno pionu prewencji, jak i kryminalnego mają monitorować sytuację - mówi Emilia Kuligowska z legionowskiej policji.
Firma Jeronimo Martins Polska - właściciel sieci Biedronka, również nie ma żadnych sygnałów o problemie. Klienci nie zgłaszają oficjalnie prób wymuszeń.
- Niemniej jednak przyjrzymy się tej kwestii. Staramy się, by klienci naszych sklepów mogli dokonywać zakupów w komfortowych warunkach, dlatego pracownicy ochrony systematycznie kontrolują i zabezpieczają zarówno sklepy sieci Biedronka, jak i ich otoczenie - odpowiedziało Biuro Prasowe JMP.
Niestety, niczego jak dotąd nie zauważyli. A może problemu nie ma, i przypadek opisywany przez czytelniczkę był zaledwie jednostkowy? Czekamy na opinie.
AS