Na tropie dzikich wysypisk
26 marca 2010
Wykonując codzienną pracę przy okazji patrolują miasto poszukując dzikich wysypisk śmieci. Gdy je znajdą, dokumentują i zgłaszają do właścicieli lub straży miejskiej. Prywatna firma wzięła się za porządek i wyręcza urzędników w namierzaniu dzikich wysypisk.
- Nieważne, czy teren sprzątnie nasza, czy inna firma, dla mnie najważniejsze jest to, by odpady zniknęły z miejsca, gdzie nie powinny być składowane - mówi Dariusz Szumacher. Nawet gdy teren zostanie uprzątnięty, patrole sprawdzają, czy śmieci nie pojawiły się tam po raz kolejny. - Jak dotąd nigdy nie zdarzyło się, by w tym samym miejscu pojawiły się nowe dzikie wysypiska - dodaje.
Bywa, że takie miejsca zgłaszane są straży miejskiej i wtedy ich los jest już w rękach samorządu. Strażnicy reagowali na zgłoszenia w sprawie dzikich wysypisk w ubiegłym roku aż 177 razy, na samym Targówku - 20 razy. - Gdy ktoś zgłasza do nas podobną sprawę, strażnicy informują właściciela terenu o zalegających śmie-ciach i nakazują ich uprzątnięcie, ustalając termin ich usunięcia. W przypadku zielo-nych terenów publicznych straż miejska informuje o tym dzielnicowe wydziały ochrony środowiska - mówi Jolanta Borysewicz ze straży miejskiej.
Na informacje na temat dzikich wysypisk czekają też wydziały ochrony środo-wiska urzędów dzielnic. - Żadne zgłoszenie nie pozostaje bez odpowiedzi, staramy się jak najszybciej uprzątnąć śmieci i współdziałając ze strażą miejską pouczyć bądź ukarać niesfornych właścicieli lub zarządców terenu - deklaruje Rafał Lasota, rzecznik Targówka.
Do końca tego roku firma KlonR planuje zakupić jeszcze kilka małych tereno-wych aut dla patroli - docelowo ma być ich 10. Podkreśla, że patrole nic firmy nie kosztują - przeciwnie - są dobrą reklamą.
Maciej Kamiński