Mostek na Bobrowej - nadal groźny, ale niezagrożony
12 lutego 2015
W grudniu pisaliśmy o niebezpiecznej kładce nad kanałkiem przy Bobrowej. Po wizji lokalnej miało się okazać, kto za nią odpowiada.
Kładka to w zasadzie pozostałość po jazie i jest wygodnym skrótem między Kobiałką a pobliskim osiedlem. Tyle że barierki, jakie na niej są, stwarzają niebezpieczeństwo zwłaszcza dla mniejszych pieszych czy rowerzystów - wystarczy chwila nieuwagi, by spaść ze sporej wysokości. Problemem zajmowała się radna Agnieszka Borowska, która w swoich interpelacjach zgłaszała niebezpieczeństwo.
Zagadka! Skąd wziął się mostek na Bobrowej?
Ulica Bobrowa na osiedlu Miasteczko Regaty może się poszczycić kładką dla pieszych nad rowem na ścieżce prowadzącej do Kanału Żerańskiego. Sęk w tym, że jest ona niebezpieczna i nie wiadomo, kto miałby się tym zająć.
Tyle tylko, że nie wiadomo, kto ma się kładką zająć - terenem zawiaduje Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Warszawie, ale już sam jaz - jak twierdzi rzecznik RZGW, Urszula Tomoń - nie należy do niego. Po wizji lokalnej Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego miał zadecydować, kto i w jaki sposób powinien zająć się przejściem.
Wbrew obawom części mieszkańców, którzy bali się całkowitej likwidacji skrótu WINB nakazał wypełnić prześwity między barierkami tak, by zapobiec ewentualnym wypadkom, a do czasu naprawy zakazał jego użytkowania. Miał to zrobić właśnie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który jednak... od decyzji się odwołał i sprawa wróciła do pierwszej instancji.
Magdalena Nowak-Zięba z WINB dodaje też, że obecnie nie ma informacji, jakoby jaz miał być rozbierany.
Efekt kontroli jest więc kuriozalny: trzeba poprawić, ale nie ma komu. Póki co więc - chodzić można. Byle z uwagą.
(wt)
.