Modlińska 257 uratowana? "Dementuję plotki"
14 czerwca 2019
Wzburzenie. To delikatne określenie tego, co poczułem po lekturze artykułu "Remontu nie będzie? Modlińska 257 wciąż straszy".
Muszę zabrać głos, bo to chyba ja najwięcej razy od czterech lat obiecywałem tysiącom mieszkańców podczas niezliczonej liczby wycieczek historycznych, że zabytek ocaleje. Powtarzałem oczywiście to, co słyszałem w ratuszu jako przewodniczący DKDS i współautor książki o dziejach obiektu. Mówiąc szczerze nie widzę żadnych racjonalnych argumentów, które uzasadniałyby ewentualną rezygnację z renowacji kamienicy.
Remontu nie będzie? Modlińska 257 wciąż straszy
Miał być dom kultury w zabytkowej kamienicy, jest (nadal) smutna rudera przy trasie szybkiego ruchu.
Z kilku powodów.
Po pierwsze - obiecano tę inwestycję w 2015 roku i zainwestowano niemałe pieniądze w prace przygotowawcze. Najpierw wpisano na prestiżową listę dziesięciu rewitalizowanych centrów lokalnych, potem przeprowadzono uzgodnienia z konserwatorem zabytków, wreszcie wykonano projekty i pozyskano pozwolenie na budowę. Droga do prac jest otwarta.
Po drugie - 119-letnia kamienica to unikat warszawski, o szczególnym znaczeniu dla ubogiej w zabytki Białołęki. I to nie tylko ze względu na architekturę, ale wydarzenia, które miały tu miejsce: 20-letnią historię zakładu dla... 1000 (!) upadłych dziewcząt, fenomenalny konspiracyjny teatr Leona Schillera, w którym Czesław Miłosz doświadczył "esencji teatru", wreszcie wspaniałą kartę ratowania w tym miejscu Żydów i pobyt Ireny Sendlerowej... A to tylko wierzchołek góry wspaniałych ludzi i wydarzeń.
Po trzecie - w trakcie dokumentacji konserwatorskiej odkryto na ścianach unikatowe secesyjne malowidła z początku XX wieku. W zniszczonej wojną Warszawie - prawdziwy skarb!
Po czwarte - rzesza mieszkańców zaangażowała się w prowadzone konsultacje społeczne, dotyczące przeznaczenia obiektu. Wyniki jednoznacznie wskazywały na potrzebę utworzenia wielofunkcyjnego centrum lokalnej animacji. I co ciekawe, nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek z kilkuset uczestników tego procesu i kilku tysięcy osób jeżdżących na wycieczki zabytkowymi autobusami kwestionował zasadność ocalenia tego obiektu. Owszem, Białołęka potrzebuje wielu inwestycji z metrem na czele, ale zaplanowane na remont 7,5 mln (a nawet kilka milionów więcej!) nie zmieni diametralnie sytuacji. Ta kwota wystarczyłaby co najwyżej na utwardzenie kilku ulic.
Po piąte - w moim odczuciu poprzedni zarząd dzielnicy bardzo opieszale postępował w sprawie renowacji. Brakowało osoby, która profesjonalnie i z entuzjazmem podeszłaby do tego wyzwania. Spełzły na niczym prośby o powołanie grupy roboczej, złożonej z urzędników, radnych i społeczników, która wspierałaby działania wokół rewitalizacji obiektu. W efekcie prawdą jest, że przyjęty wówczas projekt wymaga kilkuset (!) poprawek, a procedurę pozyskania działki na tyłach budynku trzeba rozpocząć od początku. Ale obecni wiceburmistrzowie - Anna Majchrzak oraz Jan Mackiewicz - bardzo energicznie przystąpili do nadrabiania zaległości. Wspierają ich urzędnicy biura Stołecznego Konserwatora Zabytków z Anetą Bojanowską na czele.
W ostatnich tygodniach odbyliśmy wspólnie wiele owocnych spotkań w tej sprawie, między innymi ze Stołecznym Zarządem Rozbudowy Miasta, który formalnie prowadzi inwestycję. Dyrektor Maciej Wicik zadeklarował, że pomimo konieczności wprowadzenia poprawek do projektu, realne jest ogłoszenie przetargu na wykonawcę remontu jeszcze w tym roku, późną jesienią. I w tym kierunku zmierzają prace urzędników.
Potwierdził to również zastępca prezydenta m.st. Warszawy Michał Olszewski: - Prawdą jest, że mamy rosnące napięcie wokół budżetu, wynikające ze zmian wprowadzanych na poziomie krajowym. Powoduje to ograniczanie naszych zdolności inwestowania w nowe projekty. Niemniej dementuję, aby w najbliższym czasie były planowane jakiekolwiek zmiany w jego zakresie. Nie ma obecnie planów dokonywania korekt w obrębie tego zadania.
Wydaje się, że w świetle powyższego, możemy czuć się uspokojeni. Oczywiście sprawie będziemy się pilnie przyglądać, bo kto daje i zabiera... Dokończcie Państwo sami!
Bartłomiej Włodkowski
Autor jest białołęckim aktywistą i popularyzatorem historii, prezesem Fundacji Ave