Tu Polaków kochają. "Hajduszoboszlo to prawdziwy stan umysłu"
Hajduszoboszlo - węgierskie uzdrowisko, gdzie Polacy stanowią aż 70% turystów. Menu w restauracjach, miejskie gazetki i lokalni mieszkańcy mówiący po polsku to tylko niektóre z dowodów na wyjątkową symbiozę między naszymi narodami.**
Hajduszoboszlo, to miasto, które w Polsce lat 90. kojarzyło się z wielką wyprawą. Wówczas, wizyta w węgierskim uzdrowisku była dla wielu Polaków równoznaczna z wyjazdem do egzotycznych miejsc jak Grecja, Jugosławia czy Egipt. Węgry, choć geograficznie bliższe, były postrzegane jako "magiczne i ciepłe tropiki" dostępne tylko dla nielicznych. Dziś, w dobie globalizacji i tanich lotów, Polacy odwiedzają każdy zakątek świata. Mimo to, Hajduszoboszlo wciąż przyciąga tłumy naszych rodaków.
Leżące na wschodzie Węgier uzdrowisko, położone tuż obok miasta Debreczyn, jest oddalone o 365 km od granic Polski w Tatrach. Dojazd jest wygodny zarówno przez Słowację, jak i Węgry. Na miejsce dotarliśmy w idealnych warunkach pogodowych - termometry wskazywały 30-31 st. C.
Pierwsze wrażenie? Mieszane. Rodzina z Warszawy, którą spotkaliśmy przed lokalnym supermarketem, nie była zachwycona. "Staro, brudno i ubogo. Czujemy się tu, jakbyśmy odbyli podróż w czasie do lat 90." - mówił pan Piotr. Jego żona dodała, że choć są tu już pięć dni, na kąpielisku byli tylko dwa razy. "Pierwszego dnia byłam bardzo zdegustowana. Baseny brudne i stare. Wszędzie tłumy."
Mimo początkowych obaw, wejście do kąpieliska HyngaroSpa okazało się całkiem przyjemne. Pierwsze skojarzenie? Plaża nad Bałtykiem - tłumy ludzi, głośne śmiechy dzieci i wszechobecny język polski. Jednak po pokonaniu kilkuset metrów, znaleźliśmy spokojniejsze miejsce nad basenem imitującym morską lagunę.
Baseny były różnorodne: od chłodniejszych z wodą chlorowaną po gorące z brunatną wodą geotermalną. Najgorętsze z nich osiągały temperaturę do 40 st. C, a ratownik pytał każdego o problemy kardiologiczne przed wejściem.
Pani Anna z Łodzi, która przyjechała tu już po raz piąty, mówi: "To miejsce można kochać lub nienawidzić. My jesteśmy w tej pierwszej grupie. Jest tu naprawdę fajnie, tanio i bardzo swojsko." Podobne zdanie ma Łukasz z Milówki, który przyjechał z partnerką i jej córkami: "Podoba mi się klimat. Jest ciepło, ale nie gorąco. Dla Węgrów jesteśmy świetnymi gośćmi i bardzo na nas tu czekają."
Ceny mówią za siebie. Tu piwo kosztuje 8 zł
Ceny w Hajduszoboszlo są konkurencyjne. Parking na cały dzień kosztuje 21,68 zł, a bilety wstępu na baseny od 44,40 zł do 162 zł za pełną opcję. W gastronomii pół litra wina kosztuje 6,5 zł, a piwo 8 zł. Dwudaniowy obiad to wydatek rzędu 38 zł.
Noclegi są nieco droższe - pani Anna ze Śląska mówi: "Za 4-dniowy pobyt dla 4 osób zapłaciliśmy 500 euro. W Polsce można znaleźć nawet lepsze warunki taniej."
Niby zagranica, ale Polacy czują się jak u siebie
Istvan, właściciel małego pensjonatu, mówi: "Polacy od lat byli i dalej są naszymi najlepszymi klientami. Latem w mieście wypoczywa więcej Polaków i Rumunów niż samych Węgrów. Polak i Węgier to dwa bratanki. Dla was to niby zagranica, ale czujecie się tu jak u siebie."
Hajduszoboszlo, mimo mieszanych opinii, ma w sobie coś, co przyciąga Polaków. To miejsce, gdzie można poczuć się jak w domu, mimo że jest się za granicą.
Źródło: onet.pl