REKLAMA

Misz@masz
  przedwczoraj  

Tajemnica "złej remizy" w Białym Dunajcu. "Krzyczał ten, co syna zabił"

- Zabito mi syna - mówi Anna Ziętkowicz, matka 25-letniego Pawła, który zmarł w niedzielę w nowotarskim szpitalu po brutalnym pobiciu w remizie OSP w Białym Dunajcu. Sprawca nadal jest na wolności, co wywołuje oburzenie lokalnej społeczności i rodziny zmarłego.

REKLAMA

Paweł Ziętkowicz od dekady był zaangażowany w działalność Ochotniczej Straży Pożarnej w Białym Dunajcu. Jego pasja do strażactwa była widoczna na każdym kroku, co potwierdzają liczne zdjęcia w mundurze na jego profilach społecznościowych. W nocy z 1 na 2 sierpnia został wezwany do remizy, by pomóc w myciu samochodów przed odpustem. Wieczór zakończył się jednak tragicznie.

- Paweł został przywieziony do szpitala z poważnymi urazami głowy. Lekarze przeprowadzili skomplikowaną operację, ale mózg umarł. Aparatura podtrzymywała go przy życiu do niedzieli rano - mówi w rozmowie z Onetem Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu.

Rodzina zmarłego jest zrozpaczona i oburzona brakiem postępów w śledztwie. - To, co robi prokuratura, jest dla nas niezrozumiałe. Sprawcy dano tak dużo czasu. Ten człowiek może zacierać ślady i namawiać innych strażaków, by nie powiedzieli prawdy o tym, co się stało - mówi rodzina Pawła.

Prokuratura prowadzi postępowanie, ale nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów. - Postępowanie jest prowadzone "w sprawie", a nie "przeciwko komuś". Sekcja zwłok powinna dać odpowiedź na pytanie, jaka była przyczyna obrażeń, które doprowadziły do śmierci 25-latka - informuje prokurator Justyna Rataj-Mykietyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.

Według relacji rodziny i świadków, feralnej nocy w remizie doszło do bójki między Pawłem a 41-letnim strażakiem, który od dawna miał do niego pretensje. - On Pawła od dawna bardzo "tępił". Ciągle miał do niego jakieś pretensje, wyśmiewał młodego i rzucał w jego stronę obelgi - mówi kuzyn zmarłego.

Rodzice Pawła zostali wybudzeni ze snu przez krzyki i uderzanie w okno. - Krzyczał ten, co syna zabił. On przyprowadził go tu pobitego. Krzyczał do męża: "Władek, bier go!" - relacjonuje Anna Ziętkowicz.

Paweł, oszołomiony i krwawiący z nosa, wrócił do remizy po telefon. Tam jego matka znalazła go nieprzytomnego z poważnymi obrażeniami głowy.

Zarząd OSP w Białym Dunajcu nie zabrał głosu w tej sprawie. - Mierzymy się z dramatem, ale nie będziemy sytuacji komentować, bo od tego jest policja i prokuratura - mówi prezes jednostki Wiesław Walkosz.

Rodzina Pawła apeluje do mieszkańców Białego Dunajca o pomoc w wyjaśnieniu sprawy. - Syna i brata nam nic nie przywróci, ale chcemy jakiejś sprawiedliwości. Mamy adwokata i będziemy walczyć. Ktoś musiał coś widzieć, coś słyszeć - mówią zrozpaczeni górale.

Strażacy z OSP zwrócili się do rodziny z prośbą o możliwość przewiezienia trumny na drabinie samochodu gaśniczego podczas pogrzebu. Rodzina odmówiła.

Tragedia w Białym Dunajcu wstrząsnęła lokalną społecznością. Rodzina Pawła Ziętkowicza domaga się sprawiedliwości i szybkiego działania prokuratury. W obliczu braku postępów w śledztwie, mieszkańcy Podhala wyrażają swoje obawy i frustracje, licząc na szybkie wyjaśnienie sprawy.

Źródło: onet.pl

 

REKLAMA

Najnowsze misz@masze

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy