REKLAMA

Misz@masz
  6 marca 2025  

"Samosąd, pobicie i niszczenie mienia". Zakopiańska wojna taksówkarzy

Nocą 26 lutego doszło w Zakopanem do poważnego zdarzenia na jednym z miejskich skrzyżowań, gdzie kierowca pracujący dla Bolta zignorował czerwone światło, wjechał na skrzyżowanie i spowodował wypadek. Jak podaje policja, miał 0,24 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sebastian Hajdas, prezes krakowskiej korporacji AnyCars, który sprowadził Bolta i Ubera pod Tatry mówi Onetowi, że wypadek wydarzył się, bo kierowca "uciekał przed goniącymi go zakopiańskimi taksówkarzami, których po prostu się bał".

REKLAMA

Według relacji świadków zdarzenia, po wypadku kierowca Bolta próbował uciekać, ale został zatrzymany przez grupę lokalnych taksówkarzy. Nagranie z feralnej nocy opublikowane zostało w mediach społecznościowych przez Pawła Saturskiego, lidera ogólnopolskiego NSZZ "Solidarność" Taksówkarzy Zawodowych. Internauci zareagowali oburzeniem, podważając standardy bezpieczeństwa pracy kierowców Bolta i Ubera, reklamowanych wcześniej jako bezpieczna alternatywa dla tradycyjnych przewozów.

Sebastian Hajdas prezentuje jednak odmienną interpretację zdarzenia. W rozmowie z Onetem przyznał, że kierowca jego firmy uczestniczył w wypadku,ale - jak twierdzi - incydent z czerwonym światłem nie wynikał z upojenia alkoholowego, ale ucieczki przed grupą zakopiańskich taksówkarzy. Przedsiębiorca zarzuca im stosowanie praktyk przypominających "samosąd". - Tak, nasz kierowca miał wypadek. Tak, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Ale zrobił to, bo goniła go grupka miejscowych kierowców, których po prostu się bał - tłumaczył Hajdas.

Przedsiębiorca przyznaje, że do tej pory unikał komentowania napiętej sytuacji na lokalnym rynku przewozów, jednak zdarzenia z ostatnich dni, według niego, "przekroczyły granice". Jak podkreśla, w noc zdarzenia zakopiańscy taksówkarze zgromadzeni w mikrobusie mieli śledzić jednego z jego kierowców, a późniejszy sprawca wypadku miał dołączyć do kolegi, nieświadomy, że wciąż pozostaje pod wpływem alkoholu po krótkim odpoczynku. Prezes AnyCar zaznacza, że po zderzeniu kierowca jego firmy został zaatakowany przez zakopiańskich przewoźników. Hajdas informuje, że firma złożyła na policji zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa przez grupę zakopiańskich taksówkarzy, oskarżając ich o "samosąd, pobicie i niszczenie mienia".

Zakopiańscy taksówkarze przedstawiają zgoła odmienną wersję wydarzeń. Kamil Kowalik, członek grupy lokalnych przewoźników, w rozmowie z Onetem przyznaje, że śledzili kierowcę Bolta, podejrzewając, iż może być pod wpływem alkoholu. Według jego relacji, w środę pracownicy AnyCar zachowywali się prowokacyjnie wobec miejscowych taksówkarzy. - Pokazywali obraźliwe gesty, mogli być pijani. Postanowiliśmy to sprawdzić - opowiada Kowalik.

Podkreśla, że ich celem nie była przemoc, a zatrzymanie kierowcy przed przyjazdem policji, która mogłaby zweryfikować ich przypuszczenia. - Nie chcieliśmy ich bić. Gdybyśmy chcieli, to już dawno mielibyśmy okazję zrobić to na mieście. Ale my chcieliśmy tylko rozmawiać i uniemożliwić jazdę człowiekowi, który stwarzał zagrożenie - dodaje. Kowalik odrzuca również insynuacje, jakoby miejscowa policja miała sprzyjać zakopiańskim taksówkarzom, wskazując na przeszłość jego rodziny. - Policja wcale nie przymyka oczu na takie sprawy. To bzdura, że jestem uprzywilejowany - zapewnia.

Źródło: onet.pl

 

REKLAMA

Najnowsze misz@masze

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Majówka 2025 za granicą
Majówka 2025 za granicą
Majówka 2025 za granicą

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Lato 2025
Lato 2025
Lato 2025