Mieszkańcy Dąbrowy Zielonej o Jacku Jaworku. "Nie wierzę, że to było samobójstwo"
19 lipca, wieść o znalezieniu ciała mężczyzny w Dąbrowie Zielonej, małej miejscowości oddalonej o około 30 km na wschód od Częstochowy, wstrząsnęła całą Polską. Mężczyzna, który miał około 50 lat, zmarł na skutek rany postrzałowej. Jego ciało znaleziono w centrum wsi, gdzie prawie dokładnie trzy lata wcześniej pochowano Janusza, Justynę i Jakuba Jaworków. Rodzinę zamordował brat mężczyzny - Jacek Jaworek, który był nieuchwytny przez następne 36 miesięcy. Wiele dowodów wskazuje, że to właśnie jego ciało odkryto w piątek w Dąbrowie.
Mieszkańcy wsi przyznają, że zanim policja dotarła na miejsce, wokół miejsca znalezienia ciała zgromadziło się kilka osób. Ludzie byli ciekawi, co się stało. Niektórzy zebrali się na odwagę i podeszli bliżej ciała. "Jednym z nich był mój mąż" - mówi jedna z rozmówczyń. "Nie widział jego twarzy, bo zwłoki leżały tak, że ta była skierowana ku ziemi. Dziwnie cała ta scena wyglądała. Bardziej jakby ktoś te zwłoki tam wywlekł i zostawił, niż gdyby tam miał się ten facet sam zastrzelić".
Zgodnie z tym, co początkowo podawały lokalne media, świadkowie mieli widzieć Jacka Jaworka w zeszły piątek, kiedy miał odwiedzić cmentarz w Dąbrowie. Według ich relacji miał on zapalić znicz na grobie zamordowanych przez niego bliskich, a następnie przejść kilkaset metrów do altany i tam strzelić sam do siebie. Jednak podczas naszej wizyty w miejscowości nie spotkaliśmy osób, które potwierdzałyby taki scenariusz.
Kolejni nasi rozmówcy nie negują już, że ciało mężczyzny znalezionego w centrum Dąbrowy Zielonej to Jacek Jaworek. Wielu z nich zastanawia jednak coś innego. Wiele jest osób, które twierdzą, że zaraz po dokonaniu zbrodni w lipcu 2021 r. Jaworek uciekł za granicę. "Tylko po co teraz miał wrócić? By teatralnie popełnić samobójstwo w centrum wsi? To niby możliwe, ale niedorzeczne" - mówi starszy mężczyzna.
Mieszkańcy mówią o "mieszanych uczuciach". "Czy jeśli okaże się, że to on, to nam tu wszystkim ulży? I tak, i nie" - mówią mieszkańcy. "Z jednej strony tak, bo nie będzie już z tyłu głowy myśli, że morderca gdzieś tu się w pobliżu kręci. Ale też pozostanie pytanie: kto mu pomagał i ono ludziom zostanie na lata. Na to, że policja to wyjaśni, nikt nie liczy. Policja się skompromitowała zaraz po tym zabójstwie. Gdyby wówczas zadziałali sprawnie, to złapaliby Jaworka od razu. A tak to tyle miesięcy grał on im na nosie".
Źródło: onet.pl