Marcin Borski ocenia Szymona Marciniaka. Nie ma złudzeń
- Do momentu nieuznanej bramki dla Realu mecz był pod pełną kontrolą Szymona Marciniaka i jego zespołu i prowadził go wręcz wzorcowo - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Marcin Borski. Były sędzia międzynarodowy mówi jednak o błędzie polskiej ekipy sędziowskiej w hicie Ligi Mistrzów Real Madryt - Bayern Monachium (2:1).
Pierwsza kluczowa decyzja miała miejsce w 71. minucie spotkania przy stanie 0:1. Real Madryt strzelił wyrównującego gola za sprawą samobója Matthijsa de Ligta, ale okazało się, że przy rozegraniu rzutu rożnego Nacho faulował Joshuę Kimmicha.
- Myślę, że Szymon słusznie anulował wcześniejszą decyzję. Musiał widocznie przeoczyć atak dłońmi w twarz obrońcy Bayernu. Walka o piłkę była zbyt intensywna i bramka nie mogła zostać uznana - ocenia sytuację Marcin Borski w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
- Do momentu nieuznanej bramki dla Realu mecz był pod pełną kontrolą Szymona Marciniaka i jego zespołu i prowadził go wręcz wzorcowo. Potem wkradło się trochę nerwowości, bo prosty błąd popełnił jeden z jego asystentów, który pierwotnie uznał tego gola - dodaje był sędzia międzynarodowy.
Najwięcej emocji wzbudziła jednak sytuacja ze 103. minuty. Bayern strzelił gola na 2:2, który dałby mu dogrywkę, ale Marciniak przerwał akcję na kilka sekund przed strzałem. Nie wiadomo, czy spalony rzeczywiście był, ale w ten sposób polscy sędziowie uniemożliwili interwencję VAR.
- Decydowały centymetry. Było blisko, ale wierzę, że podjęli słuszną decyzje, bo w telewizji nie widzieliśmy dokładnych powtórek - zauważa Borski, który jednoznacznie ocenia występ Marciniaka na Estadio Santiago Bernabeu jako "świetny" mimo pewnych mankamentów.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl