Koszty życia singla w wielkim mieście. "Wypłatę wydaję tylko na siebie. Albo inaczej - to, co z niej zostaje"
Coraz więcej osób w Polsce żyje w pojedynkę. Z prognoz GUS wynika, że do 2035 r. co trzeci mieszkaniec kraju będzie samotny. W dużych miastach największym obciążeniem dla singli pozostaje wynajem mieszkania, do tego dochodzą inne opłaty. - Staram się nie jeść za często na mieście, bo wtedy musiałbym pewnie po dwóch miesiącach opuścić Warszawę. Każde wyjście towarzyskie na miasto jest wpisane w budżet "jedzeniowy".
Raczej nie przekraczam wydawania 1 tys. zł na produkty spożywcze. Jestem sam, więc udaje mi się naprawdę sporo zaoszczędzić - mówi w rozmowie z Onetem 35-letni Darek.
Darek pracuje w mediach. Choć robi to, co kocha, wciąż boryka się z napiętym budżetem. 35-latek wynajmuje kawalerkę na warszawskim Bemowie, za którą płaci 2 tys. 600 zł. - Jestem prawdziwym szczęściarzem, że "tylko" tyle płacę czynszu.
Oczywiście to nie koniec opłat. Co miesiąc z konta znika mi ok. 500 zł - Netflix, abonament, internet i rata za telefon komórkowy. I tym sposobem docieram do połowy swojego wynagrodzenia - mówi Onetowi 35-latek.
Jak dodaje - wyjazd na wakacje to już prawdziwy luksus. "Wypad na weekend" jest dla niego jedyną opcją.
Drożyzna i rosnące koszty życia sprawiają, że w Polsce wielu młodych, dorosłych ludzi wciąż mieszka z rodzicami. Sylwia, po rozstaniu z partnerem, zamiast wynajmować mieszkanie, postanowiła wrócić do domu, by oszczędzać na przyszły wkład własny. Choć na początku się tego wstydziła, z czasem zrozumiała, że to była mądra decyzja.
W innej sytuacji jest Dominik. Dziadkowie kupili mu mieszkanie w Krakowie, w którym mieszkał na studiach, ale gdy znalazł pracę w Poznaniu, przeprowadził się do Wielkopolski, a krakowskie mieszkanie wynajął. - Mam wielkie szczęście. Lokatorzy są naprawdę super. Czynsz, który mi wysyłają co miesiąc, opłaca mi obecne lokum. Inaczej pewnie bym sobie nie poradził - wyjaśnia.
Źródło: kobieta.onet.pl