Kelnerzy zdradzają szokujące historie. "Panicze na włościach"
W polskich lokalach gastronomicznych nie brakuje sytuacji, które wprawiają w zakłopotanie nie tylko obsługę, ale i właścicieli. Wśród najbardziej irytujących zachowań klientów, kelnerzy wskazują na tych, którzy przyjeżdżają na wieś i zachowują się jak "panicze na włościach", zadając pytania typu: "Czy pani wie, kim jestem?". Anna, jedna z kelnerów, nie kryje niesmaku, gdy słyszy takie słowa, czy też "płacę, to wymagam".
W naszej reporterskiej podróży po kraju od Podlasia, przez Kraków, aż po Podhale, zetknęliśmy się z frustracją pracowników lokali, wywołaną przez niepokornych klientów. W turystycznych miejscowościach, szczególnie podczas wakacyjnych weekendów, kolejki do restauracji z tradycyjnymi potrawami są ogromne. Mimo to, kelnerzy muszą zmagać się z niezadowoleniem klientów, którzy nie szczędzą krytyki w sieci.
Kelner z Podlasia opowiada o zaskakującym zachowaniu grupy emerytów. - Przychodzi grupa emerytów. Mówimy, że czas obsługi i wydanie gorących dań to około 40 minut. Zgadzają się i zamawiają. Mija 20 minut i nagle 40 osób mówi, że muszą iść dalej, bo zaczynają wycieczkę, kiedy dania dogotowują się lub są na patelni. Seniorzy wychodzą i nie płacą za nic - opowiada.
W Białowieży kelnerzy muszą radzić sobie z żołnierzami, którzy niekiedy zachowują się dwuznacznie w stosunku do obsługi. - Pojawiają się teksty od żołnierzy w stylu: ale ty masz ładne cycuszki. Kelnerka zareagowała stanowczo i mężczyzna przestał. Następnego dnia spotyka go w sklepie i znowu słyszy ten sam tekst o jej piersiach. Kiedy żołnierze zapamiętają dziewczyny z restauracji, takie sytuacje często przenoszą się potem poza pracę, zaczepiają je na ulicy, czy w prywatnych sytuacjach - przytacza nam restaurator.
W Zakopanem, gdzie turyści z Bliskiego Wschodu stanowią znaczną część klienteli, kelnerzy doświadczają braku szacunku i roszczeniowego zachowania. Dla Karola, który od ośmiu lat pracuje jako kelner, ten sezon był pierwszym, kiedy działy się sytuacje, które dotychczas mu się nie przytrafiały. - Nowością są toalety pozostawione w opłakanym stanie. Zalane wodą, zapchane papierowymi ręcznikami sedesy, kosze z ludzkimi odchodami. To są kwestie kulturowe dla nas niezrozumiałe - dziwi się Karol.
- Naszą zmorą też są nieprzyzwoite zachowania w toaletach klientów z Bliskiego Wschodu. Załatwiają się do śmietnika albo na podłodze obok ubikacji. Takie sytuacje obserwujemy bardzo często. Albo myją stopy w umywalce i cała łazienka jest zalana - potwierdza Bartek.
Wśród innych problemów, restauracje borykają się z kradzieżami sztućców, niewłaściwym zachowaniem w stosunku do dzieci, czy roszczeniowym podejściem do rachunków. Kelnerzy często żyją z napiwków, a wielu klientów nie ma zwyczaju zostawiania ich, mimo że obsługa w sezonie letnim pracuje na wysokich obrotach.
Źródło: onet.pl