Ich na zakupy już nie stać. "Skaranie boskie"
Drożyzna w osiedlowych sklepikach coraz bardziej doskwiera seniorom. Jesteśmy na osiedlu Ugorek w Krakowie, gdzie mieszka pani Krystyna, która codziennie z trudem pokonuje 200 metrów, by dotrzeć do sklepu.
Pani Krystyna do koszyka wkłada tylko najpotrzebniejsze produkty. I tak większość jej emerytury zjadają rachunki za leki. - A jeszcze niedawno nam na osiedlu zlikwidowali aptekę i nie mam teraz, gdzie recept wykupić. Najbliższa jest teraz kilometr drogi stąd, a ja tyle nie przejdę, wnuka muszę prosić - ubolewa.
- I tak samo skaranie boskie jest z tym spożywczakiem - dodaje z lekkim oburzeniem. - Ceny wymyślają tam już z kosmosu. Co z tego, że blisko. Nic człowiek praktycznie nie kupi, a przy kasie aż się wierzyć nie chce, ile do zapłaty! - wzburza się bardziej.
Kobieta kupuje m.in. masła, mleka, twaróg, pomidory. Musi zapłacić 82 zł.
- Za co aż tyle? - pyta.
- W telewizji ciągle krzyczą, że promocje. Że można trzy masła kupić w cenie dwóch, czy nawet jednego. No, ale ja przecież nie pobiegnę, jak kiedyś biegałam, żeby się o te masła bić. Jestem skazana na ten osiedlowy sklep. I na tę drożyznę - przyznaje seniorka, która spakowała już zakupy do torby na wózku.
- Czasami wnuk mi zrobi w tych większych marketach zakupy, to wystarczy mi na dłużej i tak bardzo nie przepłacam. Ale on ma swoje życie, nie chcę mu tym głowy zawracać, więc po bułki czy jajka idę sama - uśmiecha się Krystyna.
Źródło: onet.pl