Donald Trump ukrywa dane dotyczące wirusa. Wirusolog: jestem bardzo zaniepokojona
Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) w Stanach Zjednoczonych znalazło się pod lupą ekspertów po tym, jak informacje o przypadkach przeniesienia wirusa ptasiej grypy H5N1 z kotów na ludzi szybko zniknęły z jego oficjalnej strony internetowej - informuje Medonet. Decyzję o usunięciu doniesień podjęto na polecenie administracji Donalda Trumpa - co wywołało falę krytyki i niepokoju w środowisku naukowym.
- Za czasów wszystkich poprzednich administracji CDC było główną instytucją dostarczającą rzetelnych danych o stanie zdrowia Amerykanów i potencjalnych zagrożeniach. Decyzja o ukrywaniu takich informacji budzi moje poważne wątpliwości - zauważa prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, uznana polska wirusolożka i immunolożka.
CDC nie może już działać niezależnie
Rosnąca liczba doniesień o nowych przypadkach zakażeń wirusem H5N1 w USA uruchomiła alarm wśród ekspertów i instytucji ochrony zdrowia. Jak wskazuje Medonet, pojawiły się dowody na odwrotną transmisję: koty, które zakaziły się od ludzi, przenosiły wirusa z powrotem na swoich właścicieli. CDC tymczasowo zamieściło te informacje na swojej stronie internetowej, jednak publikacja szybko została usunięta. Jak ujawniły źródła, nakaz ten pochodził z administracji Donalda Trumpa, co w środowisku naukowym odbierane jest jako ingerencja w niezależność instytucji.
Dyskusje na ten temat odżyły szczególnie intensywnie po dwóch przypadkach transmisji wirusa w gospodarstwach rolnych. W obydwu sytuacjach zakłada się, że zakażenie rozpoczęło się od zainfekowanych krów, od których wirus przeszedł na właścicieli, a następnie na zwierzęta domowe. Tego rodzaju doniesienia mogłyby przyczynić się do lepszego monitorowania problemu na poziomie globalnym, jednak przez ingerencję administracji rząd USA nie upublicznia kluczowych informacji zdrowotnych.
- CDC odegrało historyczną rolę w dostarczaniu wytycznych, które stanowiły podstawę dla badań prowadzonych także w Europie. Dziś ta funkcja jest praktycznie niemożliwa do spełnienia. W mojej ocenie jest to sytuacja niepokojąca zarówno dla Stanów Zjednoczonych, jak i społeczności międzynarodowej - podkreśla prof. Szuster-Ciesielska w rozmowie z Medonetem.
Nowe zagrożenia: mutacje i szczury w roli nosicieli
Jak tłumaczy ekspertka, sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że liczba zwierząt zdolnych do przenoszenia wirusa H5N1 na ludzi stale wzrasta. Przykładem są szczury, które - ze względu na swoje liczebne kolonie w miastach i zdolność do szybkiego rozmnażania się - mogą stworzyć nowy, trudny do kontrolowania wektor rozprzestrzeniania się wirusa.
- Jeśli dojdzie do transmisji między szczurami, ryzyko zakażenia ludzi i innych zwierząt domowych znacząco wzrośnie. Równocześnie widzimy już, że wirus ten mutuje, dostosowując się do ludzkich dróg oddechowych. To bardzo niepokojące - mówi polska wirusolog.
Rozwój sytuacji jest również utrudniany przez systemowe problemy w Stanach Zjednoczonych. Badania na zwierzętach wymagają zgody właścicieli farm, co w wielu przypadkach może opóźniać wykrycie zakażeń i skutecznie hamować reakcje służb zdrowotnych.
Co dalej z danymi?
Zdaniem prof. Szuster-Ciesielskiej polityka administracji Trumpa w kwestii zarządzania informacjami zdrowotnymi nie zmieni się na lepsze. Problem eskaluje, czego dowodem ma być planowane powołanie na stanowisko dyrektora amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia profesora Jaya Bhattacharyi, znanego z wypowiedzi antyszczepionkowych.
- To może być poważnym ciosem dla jakości funkcjonowania najważniejszych instytucji zdrowotnych w USA - ostrzega ekspertka.
Wydaje się również, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), z którą USA obecnie dla formalności nadal współpracują, niewiele może w tej sytuacji zdziałać. - Nie sądzę, by ktokolwiek liczył się ze zdaniem WHO w tej sprawie - mówi badaczka.
Dostęp do kluczowych danych dotyczących rozprzestrzeniania się wirusa H5N1 pozostaje ograniczony, przez co współpraca międzynarodowa napotyka na olbrzymie bariery. Jak zauważa prof. Szuster-Ciesielska, ewentualne próby przekazywania takich informacji poza krąg administracji mogłyby skończyć się represjami wobec pracowników CDC.
Prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska, związana z UMCS w Lublinie, w swojej wypowiedzi dla Medonetu podkreśla ogromną wagę swobodnego przepływu informacji zdrowotnych. Bezpieczeństwo międzynarodowe w obliczu takich wyzwań, jak ptasia grypa H5N1, wymaga zdecydowanej współpracy i transparentności ze strony wszystkich kluczowych organizacji zdrowotnych - w tym amerykańskiego CDC. W obecnym klimacie politycznym jest to jednak coraz trudniejsze do osiągnięcia.
Źródło: www.medonet.pl