Dlaczego wierni mówią "dość"? Kulisy apostazji w Polsce
W Polsce temat apostazji wciąż budzi kontrowersje i skrajne emocje zarówno wśród osób wierzących, jak i tych, które decydują się opuścić wspólnotę Kościoła katolickiego. Dla wielu to decyzja podejmowana po latach refleksji, dla innych - przerwanie więzi, które nigdy nie miały dla nich duchowego znaczenia. O tym, jak wygląda w Polsce apostazja, czytamy w Onecie na przykładzie 40-letniej mieszkanki Białegostoku.
Martyny w listopadzie 2023 r. oficjalnie wystąpiła z Kościoła katolickiego. Za jej decyzją stoi długa historia rozczarowań, trudnych doświadczeń i osobistych refleksji nad rolą Kościoła w społeczeństwie. Kobieta przez dziesięciolecia mierzyła się z nieprzyjemnościami wynikającymi z kontaktów z duchowieństwem i codziennością parafialną.
Jak sama mówi Onetowi, jej "odrywanie" się od Kościoła zaczęło się już w wieku 15 lat, podczas bierzmowania, kiedy skonfrontowała się z księdzem kwestionującym wybrane przez nią imię sakramentalne. Chociaż wywierano na nią presję, ostatecznie udało się przeprowadzić ceremonię zgodnie z jej wolą.
W okresie licealnym Martyna miała szczęście trafić na księdza, którego wspomina jako jedną z nielicznych pozytywnych postaci w swoim doświadczeniu relacji z Kościołem. Duchowny otwarcie rozmawiał o trudnych tematach, budując relacje z młodzieżą, jednak jego liberalne podejście najwyraźniej stało się przeszkodą dla systemu, bo szybko został zastąpiony innym nauczycielem, który prowadził zajęcia według rygorystycznych zasad, kontrolując obecność na mszach świętych i przepytując uczniów z ich aktywności religijnej.
Podczas studiów jej światopogląd zmieniał się jeszcze bardziej. Momentem przełomowym było ujawnienie skandali w kanadyjskich przymusowych szkołach dla rdzennych mieszkańców, których działalność objęta była patronatem Kościoła. Gdy w 2021 r. świat dowiedział się o setkach dziecięcych grobów wokół tych placówek, Martyna ostatecznie podjęła decyzję o apostazji, wydrukowała odpowiednie dokumenty i rozpoczęła proces formalnego wystąpienia z Kościoła. Jak przyznaje, nie chciała być nawet "formalną częścią wspólnoty, która krzywdzi ludzi".
Decyzja o apostazji w Polsce wciąż obarczona jest komplikacjami proceduralnymi, a kobieta natrafiła na szereg trudności ze strony księży. Wizyty w dwóch różnych kancelariach parafialnych zaowocowały nie tylko przedłużaniem procedury, ale także wymownymi komentarzami urzędników kościelnych, którzy kwestionowali jej decyzję. Kobieta musiała radzić sobie z mieszanką ignorancji, ostrzeżeń o wiecznym potępieniu i próbami odrzucenia dokumentów.
- Nie chcę należeć do organizacji, która krzywdzi ludzi - przyznała podczas rozmowy z jednym z proboszczów, który, ku jej zaskoczeniu, zachował się w sposób wyrozumiały, choć zdystansowany wobec przedstawionych przez nią powodów odejścia z Kościoła. Duchowny, zamiast odpierać zarzuty, polecił zgłaszanie nadużyć oraz zasugerował, że wiele działań Kościoła wynika z tradycji kulturowych narzucających pewien schemat myślenia. Dziś Martyna jest już formalnie poza wspólnotą Kościoła katolickiego.
Źródło: onet.pl