"Byłam w związku z narcyzem. Mówił: »w nagrodę przyjadę do ciebie w piątek«"
Historia toksycznego związku, którą zdecydowała się opowiedzieć autorka poruszającego listu, wzbudziła ogromne emocje wśród czytelników. Kobieta, która przez lata żyła z narcyzem, na łamach Medonetu opisuje swoje doświadczenia, które momentami wydają się nieprawdopodobne, ale jak sama przyznaje, dla osób mających styczność z osobowością narcystyczną mogą być aż nazbyt znajome. "Szokuje mnie i zatrważa, że planowałam wspólną przyszłość z człowiekiem, który sprawił, że wymagałam leczenia psychiatrycznego i kwalifikowałam się do hospitalizacji" - pisze bohaterka.
"Miłość jak z bajki, która przerodziła się w piekło"
Związek, który miał być jak wyjęty z romantycznej opowieści, szybko stracił swój blask. Autorka wspomina, jak po kilku miesiącach wspólnego mieszkania zaczęły się pierwsze awantury. Jedna z nich miała miejsce w niedzielę, kiedy jej partner wrócił późnym wieczorem z wizyty u rodziny. "Nie chciałam go nękać telefonami, więc tylko chodziłam od okna do okna, wypatrując samochodu" - relacjonuje. Zamiast czułego powitania, usłyszała pełne wyrzutu pytanie o nieumyty talerz, które przerodziło się w burzliwą kłótnię. "Mam wrażenie, że właśnie wtedy jakieś piekło się rozwarło" - dodaje.
"Manipulacja, zastraszanie i brak skruchy"
Narcyzm partnera był dla niej początkowo trudny do zrozumienia. Jak opisuje w Medonecie, nigdy nie usłyszała od niego przeprosin w ważnych momentach, choć sama była wielokrotnie poniżana, doprowadzana do łez i zastraszana. "Za każdym razem wszyscy dookoła byli winni, ale nie on" - wspomina. Próby namówienia go na terapię kończyły się fiaskiem, a jego zachowania idealnie wpisywały się w definicję osobowości narcystycznej. "Weźcie pierwszą lepszą charakterystykę tego zaburzenia i odznaczajcie punkt po punkcie. Wszystko będzie się zgadzać" - mówi.
"Życie w cieniu czerwonych flag"
Codzienne życie z partnerem okazało się być dalekie od wymarzonej idylli. Z czasem mężczyzna coraz częściej przebywał w swoim dawnym domu, a swoją obecność w ich wspólnym mieszkaniu traktował jak nagrodę. "Oczy mi nie schły" - pisze autorka, opisując samotność i ból, który towarzyszył jej w tamtych dniach. Partner oszczędzał na wszystkim, od jedzenia trzymanego na balkonie po odłączanie ogrzewania w mieszkaniu. "Dogrzewałam się świecami" - wspomina.
"Depresja i walka o siebie"
W końcu kobieta zdecydowała się na wizytę u psychiatry, gdzie zdiagnozowano u niej depresję oraz zaburzenia adaptacyjne. "Dostałam całą serię leków - antydepresanty, przeciwlęki i silnie uspokajający lek psychotropowy. Po tym koktajlu przespałam cały tydzień" - relacjonuje. Mimo poważnego stanu, partner nie wykazywał żadnej empatii, a wręcz obwiniał ją za problemy psychiczne. "Twierdził, że depresję miałam już wcześniej" - pisze z rozgoryczeniem.
"Ostateczne rozstanie i nowy początek"
Po latach życia w toksycznym związku, autorka zdecydowała się odejść. "Po pamiętnych świętach wielkanocnych zastał puste mieszkanie. Wyjechałam do przyjaciółki, która przygarnęła mnie pod swój dach" - wspomina. Partner przez miesiąc nie wykazywał żadnego zainteresowania jej losem. Po powrocie zastała swoje rzeczy wyniesione do piwnicy, a mężczyzna wynajął drugą sypialnię, traktując ich wspólne mieszkanie jak hotel.
Dziś bohaterka opowieści czuje ulgę, że toksyczny partner zniknął z jej życia. "Wiem, że do końca życia będę szczęśliwa. Choćby z tego powodu, że jego już w moim życiu nie będzie" - podsumowuje swoją historię.
Źródło: www.medonet.pl